Założenia:

dialog definiuje nas,

jeszcze bardziej milczenie.

 

Dramatis personae:

Cień kobiety, CK

Cień mężczyzny, CM

Cień podejrzeń (narrator), CP

 

CP

Dzieje się w czasach przedpandemicznych, gdy płeć była oczywista i żyło się konwencjonalnie.

CK

Protestuję. Często występowałam nie jako ja, lecz w kostiumie.

CP

Kostium nie czyni nas odmiennym, tylko przebiegłym, przechodzonym, znoszonym.

CK

Ty jesteś krawcem?

CM

Przymierza nas do swych niecnych zamiarów. W każdym razie mnie. Wykrawa ze mnie złe cechy.

CP

Z twoich złych emocji tnę, abyś był zdrowym. Okazem, wzorcem. Jesteś wszak mężczyzną bez cienia wątpliwości.

CM

Rzucam cień na swą wątpliwość.

CP

Ależ bez cienia nie jesteś mężczyzną, w skrócie: cieniem.

CK

Cień, który mnie przesłonił, używając manipulacji i przemocy. Cieniu podejrzeń, temu cieniowi należą się od razu sankcje, a nie podejrzenia, które mogą być wątpliwe, gdy znajdzie adwokata bez cienia.

CM

Nie wrabiaj mnie, kobieto. Przebierasz się teraz w kostium mojej strażniczki.

CK

Nie potrzebujesz moralności?

CM

Moralność jest jedna i nie potrzebuje kostiumu, ani płci.

CK

Znalazł się filozof etyki.

CM

Trafne, ale poplątane. Nie mam pretensji być kimś odwrotnym, mianowicie etykiem filozofii.

CP

A może precyzyjniej, bo kroi nam się nierozstrzygalny spór.

CM

Filozof etyki nie musi być etyczny, a etyk filozofii musi.

CP

I co z tego?

CM

A to z tego, że pozbywając się Cienia Kobiety mogę przybrać strój filozofa etyki i być tym samym poza sankcją, a będąc etykiem filozofii sam nakładam na siebie sankcję.

CK

Ależ jesteś samowystarczalny, poza sankcją innych, w związku dwoga onanistą.

CM

Samogwałcicielem. I to jest sprawiedliwość.

CP

To jest dialektyka dyktatorów ustanawiających sprawiedliwość dla innych poprzez stworzenie precendensu samogwałtu sprawiedliwości.

CK

A poszli wy obydwaj w pizdu. Zawsze sprowadzacie do ruchania, to nie jest życie, to jest seks przemocowy, zdobyć, aby użyć.

CP

A ty chciałabyś użyć zdobywcy. Przejdźmy do konktretów, wyjdźmy z tego cienia na światło. Gotowi?

 

(Wychodzą na światło, Cień Kobiety uzyskuje aplikację czerwoną, w którym to kolorze w literaturze zawsze była oświetlana kobieta, nawet jako szkarłatna litera. Cień Mężczyzny dostaje żółci i bynajmniej nie chodzi o pretensje do świata, a raczej sygnalizowanie: tutaj jestem. Cień Podejrzeń nie jest hybrydą, ani hermafrodytą, ubrany w strój roboczy, tj. w garnitur od Armaniego, a może po prostu w kombinezon produkcyjny)

 

CM

Jestem.

CK

Widzę, że jesteś.

CM

A ty gdzie jesteś?

CK

Mi wystarczy, że wiem, gdzie ty jesteś, nie da się cię nie zauważyć.

CM

A mi nie wystarczy, że wiem, że jesteś. Bo to żadna wiedza. Gdzie jesteś?

CK

Musisz mnie zaznaczyć.

CP

To może dla zgody ja zaznaczę, aby nie było niesnasek. Zgoda…

CK

Przestań pierdolić te swoje odkrycia o budowaniu i rujnowaniu. Masz zawsze jedną opowieść: kobieta czeka, mężczyzna przychodzi.

CP

Tak jest po drugiej stronie, bo cień nie przychodzi, cień nie czeka. Cień jest, cień jest bytem, trwałym bytem, jak wieczność, a czekanie kobiety i przyjście mężczyzny jest śmiertelne od chwili, gdy jedno z nich schodzi, wówczas obydwoje odchodzą.

CK

To jakaś paranoja.

CM

Ja jestem paranoją.

CK

Po drugiej stronie jest paranoja, wystarczy, że jedno odejdzie, to obydwoje nie ma. To jest paranoja.

CP

Pogodzę was, jest to schizofrenia na jedną nogę.

CK

W co mnie wrabiacie?

CP

W nic. Wróćmy do naszej sytuacji. Jesteś, a Ce Em przyszedł. Szuka cię.

CM Jestem, czy poszukiwana? To jakieś oszustwo. Bo moje jestestwo jest pełne, gdy jestem porzucona, poszukiwana jest zależna od nie swoich czynów, nie moje czyny mogłyby mnie zawieść.

CP

Zawieść? Czyli zwieść oczekiwanie? Czy też zawieźć, bo oczekiwałaś, że będzie zawiedziona, zawieziona? To dwa byty nie do pogodzenia w zawodzeniu. Rozdarcie.

CK

O, to to. Czuję się rozdarta, nie do pogodzenia, wewnątrz bolesna, a może nawet chora, acz moja choroba kiedyś zostanie ujawniona. Wiem o tej możliwości.

CP

Porzucona, bolesna, zatem spełniająca się. Atrakcyjny cień, zalotny w swej mroczności, na wydaniu drugiej strony, ale nie światła.

CM

To co ja tutaj robię, gdy ona jest poza moim zasięgiem, poza moim statusem społecznym, a nawet powiem poza aksjologią.

CP

Możesz wypełznąć ze swojego cienia, przypominam: dialog nas definiuje.

CK

Jesteśmy cieniami dopóki rozmawiamy.

CP

Rozmowa jest cieniem waszego bytu, rzuca cień w świetle słów. Dialog nie może porzucić cienia, ani cień dialogu.

CK

Jak nie rozmawiamy, to nas nie ma?

CM

Ot, Ce Ka (Cień Kobety). Gdyby nie gadała, nie wiedziałaby, że jest, tym bardziej nie wiedziałaby o mnie.

CK

Tak cię słowa dotykają?

CP

Uszeregujmy. Słowa rzucają cień, definiują nas, bez dialogu, monologu, nie ma bólu, tym bardziej radości. Słowa są namacalnym dowodem naszego istnienia.

(zostaje wyłączone światło, żarówki nie świecą, oczy nie odbijają, słońce zaszło i nie myśli o wschodzie, telefony komórkowe nie działają)

CP

Mamy mrok, prawda? Powtórzę, mamy mrok. Cienie, czy mnie słyszycie, czy dialog definiuje wasz byt?

CK

Czy ja jestem? Nie widzę się.

CM

Jesteś, słyszę cię, do swego bytu nie potrzebujesz widzenia. Jesteś wszędzie.

CK

Ja może jestem wszędzie, dlaczego ty jesteś tam, gdzie ja? To jest przemoc twojego cienia na moim. Postępujesz za mną, wchodzisz na mnie wszędzie, nie mogę się pozbyć twojej płci, pozbyć się nie ja, bo jest twoim ja. Ratunku!

CP

Zaraz będzie światło. Proszę o pstryk światła, bo cienie zaszły na siebie.

CK

Czy, czy sugerujesz?

CP

Co?

CK

No, no.

CM

Kopulację.

CP

Gubię się, mimo że jestem sprawcą, relacjanującym podejrzane cienie. Zaznaczam: to było, stało się, teraz jest reaktywowane, ustanawiane w znaczeniach swiata przedstawionego w swej podrzędności.

CK

Och, podrzędność. Mam się cieszyć?

CM

Och, och (śpiewa te wzdechy)

CP

Dzieje się przed katastrofą. Proszę o światło.

(nic się nie dzieje)

CP

Co? Kontaku nie możecie znaleźć? Światło! (krzyczy)

(jasność, oświetlenie, oświecenie)

CP

Gdzie jesteście?

CM

Tu.

CK

Tu.

(faktycznie są tu. W łóżku. Centralnie widzimy ich głowy, a na kołdrze, która dostaje im do głów, obrys ciała w dwóch aplikacjach, obrys CK nagiego ciała kobiecego w czerwieni, wzgórek łonowy też, podobnie u CM na czarno, takoż fallus.

CK

Budzę się z majaków.

CM

Już dawno jestem wybudzony, szukałem cię, ale zaplątałaś się w ciemności.

CP

W niebycie, w śmierci, w niewiadomo czym, ale wiadomo, że w nieistniejącym.

CK

Zmartwychwstałam. Jestem Łazarzem. Kto dokonał tego cudu?

CP

Światło.

CM

To racjonalne, że cud jest naturalny, oświetlony. Jak ci było w niebycie?

CK

Byłam szczęśliwa.

CM

A ze mną?

CK

Nie wiem. Czuję z tobą nieszczęście, a dążenie do szczęścia zawsze kończy się nieszczęśliwie.

CP

Wolisz być, czy nie być?

CK

Być!

CM

To się cieszę, że wolisz być ze mną nieszczęśliwa, bo ja się cieszę, że mogę ci dać nieszczęście.

CP

No, to mamy klasyczny melodramat z elementami horroru, albowiem niebyt jest szczęściem, brakuje tylko cienia szatana, który was pobłogosławi i życzy powrotu do wiecznego nieszczęścia, czyli światła bytu.

CK

Czy to nie Lucyfer zakrzyknął: więcej światła!

CM

Tak! Nieszczęśliwego Wertera zesłał do niebytu szczęścia. Ale ty jesteś w bycie szczęścia, a ja nie jestem cieniem Wertera.

CK

A kogo?

CM

Mam tylko podejrzenia, przecieki, kogo jestem cieniem, podejrzeniem, autonomiczym bytem cienia, niezależnym podmiotem.

CK

Gdy jakikolwiek Werter odejdzie, ty zostaniesz ze mną w nieszczęściu?

CP

To tylko przecieki.

CK

A ty co tutaj robisz, voyerysto? Napawasz się naszą intymnością, skłaniasz do seksualnych gestów.

CP

Ten, który opowiada nie skłania, tylko relacjonuje. Jest opowiadany przez bohaterów, choć wydawałoby się, że kreuje.

CM

Kto zatem kreuje?

CP

Cienie, czyli wy. Tam gdzie wy jestecie, istniejecie powodowani światłem, tam zmuszacie swoje wzorce – jak twierdzą mistytycy – duchy z krwi i kości do konkretnych zachowań, w tym seksualnych.

CK

My żyjemy, a wzorce naśladują nasze życie cieni?

CP

Powiem więcej, wy żyjecie, oni umierają.

CM

Oni umierają, my żyjemy.

CK

O, la, la (śpiewa). Słów mi brak.

CP

Napiszę ci słowa do piosenki.

CM

Nie tylko podglądacz, ale i poeta.

CK

Zdechły poeta.

CM

Śmierdzący.

CP

Odczekam, aż inwektywy będziecie mieli za sobą (czeka). Już?

CK

Nie. O, la, la (śpiewa). Nie potrzebuję twoich słów. Zdechłych słów. Leżę z facetem w łóżku, on się do mnie nie dobiera, bo jako nieśmiertelnej nie potrzebna mi prokreacja.

CM

Powiem więcej. Cieniom zbędne są narządy płciowe. Dlaczego w świetle je tak dokładnie widać, nawet dobrze ustawione, oświetlone są nad wyraz dorodne? Hę?

CP

Chciałbyś je amputować, jak zdarzyło się jednemu ze świata przecieku, iż trwały ich wzwód przeszkadzał mu funkcjonować w życiu?

CM

Co to za życie bez użycia?

CP

Życie w cieniu.

CK

To jakiś rodzaj pokrętnej inwektywy?

CM

Ironii?

CP

Seks nie musi być uniwersalny. Na tamtym świecie mniemam granicząc z pewnością, iż jest tylko rozrodczością, fallus i vagina służą do powielania gatunku, reprodukcja jest falsyfikatem, rozpaczliwie chcą być, a nie mogą, więc poprzez rozrodczość mniemają, iż śmierć dotyka ich, a nie potomstwa i tak dalej.

CK

Rzadko jest tak porównywana równoległość. Seks i śmierć, albo inaczej rozrodczość i śmierć koegzystują ze sobą.

CM

Dobre streszczenie. Czym jest zatem śmierć? Dla mnie i mojej partnerki CeKa (Cienia Kobiety) kompletnie poza definicją.

CP

Koniec ego.

CK

Czyli po śmierci dostępują szczęścia.

CP

Tak ich tam mamią. To cię łączy z ich uwodzicielami, zwanymi kapłanami.

CM

A seks? My mamy narządy, ale się nie powielamy i nie używamy ich do przyjemności seksualnej, bo ta ich nie potrzebuje. Wystarczy że pokryję CeKa (Cień Kobiety) i jesteśmy jednością spełnioną seksualnie.

CP

Podejrzewam, że seks ze świata przecieków, zwany rozrodczością jest cierpieniem egzystencji, przekładając na nasz język byłby cierpieniem wieczności, a nie spełnieniem pokrycia, jak to celnie zdefiniował CeEm (Cień Mężczyzny).

(CM szturcha CK)

CM

Jesteś spełniona?

CK

(przeciąga się)

Bo ja wiem. Naszłeś mnie to prawda, ale tak jakoś mało ciemno, lampka nocna była wyłączona, ki diabeł.

CM

Jeszcze chcesz? Bo muszę już wstawać i iść do roboty.

CK

Ale ten znowu będzie z nami, voyerysta. Takie pokrycie nie jest kopulacją, ale porno dla ubogich.

CM

Idę.

CK

Żegnaj, najdroższy.

CM

Co cię naszło? Nigdy nie używałaś takich pięknych słów.

CK

Sama jestem zdziwiona, że nareszcie się stało. Tak mi wyszło.

CM

Jesteś spełniona. Tak?

CK

Tak, tak, tak.

CM

Coś mi tu nie pasuje. Nie zostaniesz sama, tylko z tym kolesiem.

CK

On jest tylko podejrzeniem, mniemaniem, a nie pełnowartościowym cieniem, jak my.

CM

Z powodu mojej orientacji nie sprawdzałem jego seksualności, niepełnosprawny cień może by sprawny w te klocki.

CK

Niepełnowartościowy, poprawiam cię, najdroższy.

CM

Niepełnowartościowy, czy niepełnosprawny nie dotyczy narządów płciowych.

CP

Wy tak długo będziecie perorować tak w mojej obecności?

(CM, który wstał i się ubrał, wyciąga ręce przed siebie, szuka CP)

CM

Twoja obecność sprowadza się, że my tobą kierujemy, choć ty podpisujesz się pod kreacją, jako podmiot jesteś gówno warty.

CP

To dlaczego podejrzewasz, że pod twoją obecnoć mogę dostąpić kopulacji z CeKa (Cieiem Kobiety)?

CK

Zazdrość.

CM

Nie jestem zazdrosny.

CP

Ale nie podzielisz się CeKa (Cieniem Kobiety), aby dała przyjemność innemu niż ty.

CM

Przyjemność seksualna jest dzielona przez dwoje, a nie mnożona.

CK

Arytmetyka seksualna, którą mnie uczy mój luby, CeEm (Cieniu Mężczyzny).

CP

O, w mordę. Tego nie słyszałem. Oddalam się, aby podejrzewać, gdzie indziej. Radźcie sobie sami.

CK

Nie.

CM

Nie.

CP

Wystarczy, że zagrożę swoją obecnością, jestem błagany.

CM

Chce być ateistą voyeryzmu, ale się boi.

CK

Bo może w nas przestać wierzyć.

CP

Wierzę w was, ale wy beze mnie jesteście unieruchomieni, nawet może zdarzyć się, że na zawsze, gdybym przestał wierzyć w was.

CM

Idę, ale z kompleksem.

(CM wychodzi)

CK

Zostaliśmy sami.

CP

Tak.

CK

Zostałam sama, boje się.

(płacze)

CP

Nie bój się, jestem twoją opoką, kefas, skałą, beze mnie rozpłyniesz się w ciemności, oświetlam ci podejrzenie, to, co jest poza oczywistością.

CK

Boję się, jesteś przeżarty pewnością siebie, władzą, skorumpowany  światłem, masz mnie we władaniu, ogarniasz światłem, nie ma dla mnie wyjścia.

CP

Opowiem ci o śmiertelnych, którzy zamieniliby swoją cielesność na twoją bojaźń cienia.

CK

Boję się takich opowieści z krwi i ciała, to horror, dreszcze mnie przechodzą.

(wstaje z posłania)

CP

Wróć do pozycji leżącej, bo wtedy narracje zaczynają działać.

CK

Boję się.

CP

(przytrzymuje ją w pozycji leżącej, szarpią się)

Już dobrze. Zanim zostałem sobą, CePe (Cieniem Podejrzeń), sytuacja moja była podrzędna, byłem strażnikiem ciemności na granicy światów, ani tu, ani tam, dziurką od klucza, o ile istnieją klucze do tych światów, acz jeden z nich jest raczej antyświatem. My cienie powołaliśmy do życia świat krwi, ciała i kości, bez nas są uwięzieni w niemocy, w bezruchu, nie działają systemy, nie jest włączone światło, a prawa fizyki leniuchują, przeciągają się i mieszają w tyglu naukowych bredni.

CK

Nie słyszałam tej opowieści.

CP

Ona nigdy nie była opowiadana, jest poza zasięgiem narracji, dopiero teraz wysnuta uzyskuje status powołania.

CK

Na razie tylko ja jestem odbiorcą.

CP

Ja jest wystarczające, aby powielić się w nieskończone ja.

CK

Drżę, boję się, jestem ciekawa, opowiadaj.

CP

Dziurka od klucza jest asymetrią, niewidzialnym podziałem. Tym byłem, czyli nikim, ni cieniem, ni rzucanym przez cień ciałem.

CK

To my rzucamy ciało, bo gdyby nas nie było, nie zaistnieliby osobnicy z krwi i kości.

CP

Mniej więcej, ale sam nie rozumiem, nazywam na użytek opowieści. Cień, który narzucił ciało, pokrył się z innym cieniem, co mniej więcej znaczy kopulację cieni. Zezują na rzucane ciało spodziewając się swym dziurkowym rozumem, że ciało z innym ciałem winno odbyć podobny akt, tam nawet nazywa się to spełnieniem miłości. Taki tam koturn bez znaczenia.

CK

Ciekawe, ciekawe.

CP

Boisz się?

CK

Już nie.

CP

Czyli moja opowieść spełniła zadanie.

CK

Boję się.

CP

Zez dziurki od klucza może z tytułu swej wady okulistycznej załamywać czasoprzestrzeń i po drugiej stronie w tym samym czasie panować inny czas, albo być przed aktem miłości, albo po akcie miłości.

CK

Czy mógłbyś opuścić ten koturn bez znaczenia i nazywać to czystą kopulacją?

CP

Mogę, tym bardziej, że musiało już być po kopulacji, bo osobnik z krwi i ciała znajdował się w pozycji mało kopulacyjnej, klęczącej, a nie zajmował tej pozycji przed obiektem miłości, przepraszam: obiektem kopulacji, ale przed drewnianą skrzynką nazywaną w tym antyświecie trumną.

CK

Czasami nie mamy do czynienia z teorią nieoznaczoności, gdy dziurka śledzi, nie można stwierdzić, w którym miejscu obiekt się znajduje.

CP

Tym razem w skrzynce znajdował się obiekt jak mniemam po pokryciu.

CK

Coś mi się obiło o uszy. Wkładają tam ciało, aby zgniło. I co się dzieje po takim gniciu?

CP

Nic. Dawny osobnik przechodzi w niebyt.

CK

A co z jego cieniem?

CP

Jest wolny, radosny, wieczny.

CK

Ja w tamtym antyświecie mam jeszcze asymetrycznie rzucane ciało, bo zbyt często boję się, nie wiadomy jest mi powód, chcę już mieć za sobą ten ciężar rzucanego śmiertelnego ciała. A kysz!

CP

Jak z tego należy wysnuć morał?

CK

Co to jest morał?

CP

Wniosek. Jaki wysnuć wniosek?

CK

Że kopulacja ma przewagę nad miłością.

CP

Miłość jest śmiertelna, a kopulacja wieczna.

CK

To już koniec opowieści?

CP

Snuje się ona dalej wraz z tym antybohaterem z krwi i kości. Dla nas jednak jest skończona.

CK

A ja chcę wiedzieć, co z tym antybohaterem.

CP

Mamy pointę, szczęśliwe zakończenie, cień został wolny, bo jego rzucane ciało skończyło żywot.  A ja przestałem być dziurką od klucza.

CK

OK, ciało zgniło, nie ma go, a co z tym, co uruchamia ciało, z tym, co u mnie też jest.

CP

U tamtego ciała też była dusza, ale przeszła w niebyt, obumarła w tej skrzynce.

CK

Dusza jest cieniem, powiadasz i żyje wiecznie.

CP

Cienie są wieczne, a dusze niewidzialne, nie rzucają żadnego cienia, przepraszam: cień nie rzuca żadnej duszy.

CK

Teraz zrozumiałam, ale się boję.

CP

Jako była dziurka od klucza, która stała się podejrzeniem, bo coś tam wypatrzyła, komunikuję ci, że twój kopulant wraca z pracy. Ma się te przeczucia, co nie?

(wchodzi CM)

CP

Nie zamieniam się w dziurkę od klucza, tylko w Cień Płochliwy, który przestał być Cieniem Podejrzeń.

CM

Co ten chuj nadal tu robi?

(trzaskają drzwi, okna pod naporem wiatru otwierają się, CM w pozycji wyczekującej, a gdy drzwi nieruchomieją, przekręca w nich patentowany zamek)

CM

Nareszcie.

CK

Czekam.

CM

Sami.

CK

Pokryć mnie możesz w każdej chwili.

CM

Chcę ci wyznać.

CK

Czyny, a nie słowa.

CM

Jesteś moim obiektem miłości.

CK

Skąd ty wracasz?

CM

Z pracy.

CK

Z antyświata.

CM

Zatrudniony jestem jako dziurka od klucza.

CK

Paszoł ty won.

(CK wstaje z łoża, podchodzi do drzwi, przekręca zamek patentowy, otwiera drzwi)

CK

Proszę.

(CM opiera się, ale przestrzeń za drzwiami wsysa go, jak dziura w lecącym samolocie, CK zamyka drzwi, wraca na łoże)

CK

Nadal się boję, jednak jakby mniej, rzucane przeze mnie ciało musi zatem dogorywać, być w agonii. Mój kopulant stanie się podejrzeniem, a ja już wolna znajdę sobie atrakcyjnego partnera, tym razem nie bruneta, a blondyna, który w świetle podejrzeń będzie nieskazitelnie jasny poza wszelkim podejrzeniem, że zmieni istotę.

(wstaje z łoża, podchodzi na proscenium)

 

Kurtyna.