Jad paraliżujący demokrację, czyli PiS-owski projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym
PiS jeszcze maskuje się z wprowadzaniem swojego prawa, tj. woli prezesa. Do tej pory maskowali się w nocy w Sejmie, gdy kamery były wyłączone, opozycja ziewała, a suweren spał. Andrzej Duda podpisywał ustawy i nominacje nad białym ranem.
Projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym zamaskowany został Euro 2016. Robert Lewandowski strzelał pięknego gola Portugalczykom, zaś Krystyna Pawłowicz zachęcała Stanisława Piotrowicza, aby użył nagana w stosunku do posłanki Nowoczesnej Kamili Gasiuk-Pihowicz.
Projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym ma wszelkie znamiona stalinowskie. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar uważa, że nie jest zły, lecz bardzo zły. Jest to oględne nazwanie. Eufemizm, bo Bodnar ma kindersztubę. Projekt pisowski o TK nie tyle paraliżuje, ile likwiduje sens trwania Trybunału Konstytucyjnego. Powietrze demokracji, jakim jest trójpodział władzy, nie ma swego najważniejszego elementu kontroli: płuc.
Czy demokracja może żyć bez powietrza, bez swej instytucji strażnika organizmu? Oto jad, który paraliżuje Trybunał Konstytucyjny, czyniąc go niewładnym, a w konsekwencji martwym:
1. Sprawy w TK mają być rozpatrywane w kolejności wpłynięcia wniosków. Zakwestionowala to już Komisja Wenecka.
2. Wracamy do skompromitowanego weta szlacheckiego, acz w TK zawetować może 4 sędziów (a jest ich 15 wg Konstytucji), aby sprawa została oddalona w czasie. Nawet ad calendas graecas.
3. Możliwe, że najważniejszy ze wszystkich paraliżów jest dwu-paraliż, z dwóch źródeł. Prezydent i prokurator generalny mogą ustalać, które rozprawy w TK mają mieć pełną obsadę sędziowską. Jest to arbitralność polityczna, a nie prawna ani ustrojowa.
4. Szefa TK z kandydatów wybranych przez zgromadzenie ogólne powołuje prezydent. Czyli: Kaczyński decyduje, kogo powoła Duda.
To są najsilniejsze składniki jadu, które są w projekcie pisowskim o TK, a który zostanie niewątpliwie przyjęty przez Sejm i podpisany przez Dudę. Takiego wstrzyknięcia trucizn nie przeżyje żaden organizm demokratyczny. Demokracja w Polsce nie będzie miała powietrza. Czy można będzie ją reanimować? Czy partia aplikująca taką dawkę śmiertelną odda władzę? – to jest najważniejsze pytanie.
Jeden z największych orędowników demokracji Adam Michnik, stan aktualnego paraliżu Polski określił w jednym zdaniu: – Jeśli zapytacie mnie, czy w Polsce jest demokracja, to powiem, że jeszcze tak. Ale z każdym dniem jest coraz bardziej zagrożona.
Demokraci o stanie demokracji mogą orzekać tylko wtedy, gdy ona jest, gdy może nią oddychać wolność. Jak jej zabraknie, wypowiadają się, używający paralizatora, Piotrowicze, Pawłowicze, Kaczyńscy.
Waldemar Mystkowski