Wyrokiem TK w wyrok TSUE? TK odpowie na orzeczenie unijnego Trybunału

Łukasz Woźnicki, 

 

Pikieta pod siedziba Trybunału Konstytucyjnego (w czasie trwania rozprawy o zbadanie zgodnosci Traktatu o Unii Europejskiej z Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek premiera rządu PiS Mateusza Morawieckiego). Warszawa, 13 lipca 2021

Pikieta pod siedziba Trybunału Konstytucyjnego (w czasie trwania rozprawy o zbadanie zgodnosci Traktatu o Unii Europejskiej z Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek premiera rządu PiS Mateusza Morawieckiego). Warszawa, 13 lipca 2021 (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

 

W czwartek unijny Trybunał Sprawiedliwości orzeknie, czy Polska naruszyła prawo UE wprowadzając nowy system dyscyplinowania sędziów. Kilka godzin później kontrolowany przez PiS TK może wydać wyrok w sprawie konstytucyjności przepisów unijnych.

 

– Zarządzam przerwę w rozprawie do 15 lipca do godz. 13 – takimi słowami Julii Przyłębskiej zakończyła się wtorkowa rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym.

TK rozpoznawał na niej wniosek premiera o zbadanie konstytucyjności czterech przepisów Traktatu o UE. Wyrok może zapaść w czwartek. Jeśli Trybunał zgodzi się z Mateuszem Morawieckim, może to oznaczać stwierdzenie niekonstytucyjności przepisów traktatowych. W Polsce nie doszło wcześniej do podobnej sytuacji.

Najpierw TSUE, potem TK

Tocząca się przed TK sprawa dotyczy niezależności polskich sądów, którą rząd PiS ogranicza kolejnymi “reformami”. Sądy bronią się przed nimi występując z pytaniami do unijnego Trybunału Sprawiedliwości, osobne skargi na Polskę kieruje Komisja Europejska. TSUE orzekał, że sądy muszą pozostać niezależne zgodnie z unijnymi standardami. Niezawiśli muszą być polscy sędziowie, którzy są jednocześnie sędziami europejskimi i rozstrzygają sprawy z zakresu prawa unijnego.

Mateusz Morawiecki w swoim wniosku do TK zakwestionował unijne przepisy tak, jak je zinterpretował TSUE w wyrokach dotyczących sądownictwa. Kolejny tego typu wyrok zapadnie w czwartek, gdy unijny Trybunał oceni system dyscyplinowania polskich sędziów i niezależność Izby Dyscyplinarnej. Możliwe, że TSUE stwierdzi naruszenie prawa unijnego i nakaże zawiesić pracę Izby obsadzonej przez prezydenta osobami wskazanymi przez upolityczniona KRS.

Orzeczenie TSUE poznamy przed godz. 10. TK, który zbierze się kilka godzin później, będzie mógł na nie zareagować swoim orzeczeniem.

– Zastanawiam się, czy nie chodzi o pozorną kontrolę konstytucyjności prawa. Czy orzeczenie TK nie będzie wygodnym argumentem, aby już nie respektować wyroków TSUE, bo przeszkadza nam w tym porządek konstytucyjny. Czy chodzi o wyłączenie polskiego sądownictwa spod unijnych wymogów niezależności – mówił we wtorek w TK RPO Adam Bodnar.

We wniosku skierowanym do TK Morawiecki stwierdza, że wykładnia TSUE jest nie do pogodzenia z polską ustawą zasadniczą. Premier uważa, że unijny Trybunał wykroczył poza kompetencje przekazane UE przez Polskę. Powołuje się na suwerenność i nadrzędność polskiej konstytucji.

“Wniosek kwestionuje fundamentalne zasady prawa UE, a szczególnie prymat prawa UE” – uznała Komisja Europejska, wzywając Morawieckiego do wycofania wniosku z TK. Premier odmówił.

Nadrzędność wyroków TK Julii Przyłębskiej

Morawiecki zakwestionował art. 1 TUE w związku z art. 4 traktatu. Przepisy mówią o ustanowieniu UE i lojalnej współpracy pomiędzy państwami członkowskimi oraz instytucjami Unii. Wywodzona jest z nich zasada pierwszeństwa prawa unijnego. Zgodnie z tą zasadą państwa Unii nie mogą wprowadzać przepisów sprzecznych z prawem europejskim, a gdy taka sprzeczność nastąpi, pierwszeństwo mają przepisy unijne.

“Zasada ta nie znajduje zastosowania wobec przepisów konstytucji” – uważa premier, ale TSUE jest innego zdania. “Niedopuszczalne jest, aby przepisy prawa krajowego – nawet rangi konstytucyjnej – naruszały jedność i skuteczność prawa Unii” – orzekł w marcu unijny Trybunał, odpowiadając na pytania NSA.

Polskie sądy w ostatnich latach pomijały przepisy sądowych ustaw PiS uznanych za niezgodne z prawem unijnym. W maju Naczelny Sąd Administracyjny pominął także wyrok TK Julii Przyłębskiej w sprawie nowej KRS i uchylił uchwały upolitycznionej Rady z rekomendacjami do Sądu Najwyższego.

Teraz Morawiecki z pomocą TK próbuje odebrać polskim sądom możliwość wydawania podobnych orzeczeń. – TSUE nie może wyposażyć sądów w uprawnienia do orzekania w sposób niegodny z konstytucją czy do pomijania konstytucji – mówił dziś przedstawiciel premiera Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji. Niekonstytucyjne ma być także stosowanie przepisu usuniętego wcześniej przez TK – tak jak to niedawno zrobił NSA.

O interpretacji konstytucji decyduje dziś TK kontrolowany przez PiS. Morawiecki oczekuje, że Trybunał “efektywnie zapewni faktyczną nadrzędność Konstytucji nad prawem unijnym”. Powołuje się przy tym na orzeczenia TK sprzed ery Przyłębskiej. – Prawo unijne ma pierwszeństwo nad ustawami, ale nie nad konstytucją – orzekał w przeszłości TK. Zanim PiS nie przejął Trybunału i nie zabrał się do sądów, na tym polu nie dochodziło do “kolizji”.

“Dziś w TK będę głośno i śmiało wołał: Konstytucja!” – zapowiadał poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, przedstawiciel Sejmu.

– Nie idzie o odstąpienie od stosowanie konstytucji ale o zapewnienie pełnego jej przestrzegania. Pominięcie ma ma dotyczyć decyzji władz krajowych, które przepisy konstytucji naruszają – mówił w TK dr Paweł Filipek z zespołu prawa konstytucyjnego w Biurze RPO.

– Zasada pierwszeństwa wynika z orzecznictwa jeszcze z lat 60. i jest fundamentalna dla porządku prawnego UE, który bez tej zasady by się rozpadł – dodał Bodnar. – Kiedy przystępowaliśmy do UE, wiedzieliśmy, z czym to się wiąże. Ta zasada została poparta w procedurze akcesyjnej. Zrozumiał to też naród, który w referendum poparł przystąpienie Polski do UE” – dodał.

Sędziowie “dobrej zmiany” poza kontrolą

Morawiecki zakwestionował także art. 19 traktatu o UE. Przepis nakazuje państwom zapewnić obywatelom skuteczną ochronę sądową w dziedzinach objętych prawem europejskim. –  Na tej zasadzie osadzona jest unijna zasada praworządności. Jeśli Polska nie będzie stosować się do tych norm, odbije się to na całej Unii. Nie będzie funkcjonował unijny system ochrony prawnej – ostrzega dr hab. Maciej Taborowski, zastępca RPO i ekspert od prawa międzynarodowego.

Według Morawieckiego niekonstytucyjne ma być wykorzystanie art. 19, by kontrolować uchwały upolitycznionej KRS i niezawisłość sędziów powołanych z jej udziałem. W ten sposób premier chce wyłączyć możliwość badania, czy sędziowie “dobrej zmiany” spełniają unijne standardy niezależności.

 – Nadane sądom przez TSUE uprawnienia wkraczają w zakres kompetencji zarówno KRS, jak i prezydenta – uzasadnił premier. – Otwiera to drogę do kwestionowania pozycji konstytucyjnych organów państwa, podważania powołań i statusu prawnego określonych osób – uważa.

“Dzisiejsza rozprawa w istocie dotyczy pytania: czy polscy sędziowie mogą w sposób sprzeczny z Konstytucją eliminować z orzekania innych sędziów wybranych w jawnym i transparentnym konkursie w KRS, bo rzekomo nie gwarantują niezawisłości” – skomentował Kamil Zaradkiewicz, były dyrektor w resorcie sprawiedliwości powołany do SN na wniosek upolitycznionej KRS.

– Konstrukcja jest taka, że nominacja sędziego przez prezydenta jest elementem naszej tożsamości konstytucyjnej, więc tego aspektu nie można przekazywać UE – mówi Taborowski. – Wyobrażam sobie, że TK to stwierdzi, ale to tak naprawdę jest fałszywa tożsamość konstytucyjna, bo pomija się, że miała być niezależna KRS, miała być kontrola sądowa, liczą się inne zasady konstytucyjne mające znaczenie dla nominacji sędziów – mówi.

– Wyłania się fałszywa figura, jakoby unijna ochrona niezawisłości sędziów miała naruszać polski standard ochrony tej niezawisłości – mówił Bodnar. Dodał, że problemem nie jest prawo europejskie ale zmiany wprowadzane w sądach przez rządzących.

Przyłębska przerywa Bodnarowi

Przed TK premiera poparł prezydent Andrzej Duda, prokurator generalny Zbigniew Ziobro a także Sejm. Ich przedstawiciele wystąpili o uznanie unijnych przepisów za niezgodne z konstytucją.

– Nie może dochodzić do podważenia skuteczności prezydenckiej prerogatywy do powoływania sędziów ani do weryfikacji sędziów – mówiła doradczyni prezydenta Anna Surówka-Pasek o badaniu niezależności sędziów zgodnie z unijnymi standardami.

– Orzecznictwo TSUE bezrefleksyjnie przeniosło się na rodzime sądy za sprawą orzeczeń SN i NSA – mówił prokurator Sebastian Bańko delegowany do Prokuratury Krajowej.

Przedstawiciel Sejmu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zarzucił TSUE “aktywizm orzeczniczy” a przedstawicielom RPO – “wygłoszenie manifestu politycznego”. – To plan opozycji, aby straszyć polskie społeczeństwo Polexitem – mówił. – Stanowisko rzecznika odbiega od merytorycznych i fachowych uwag – dodał o rzeczniku, który jako jedyny nie poparł wniosku premiera.

– Sprawa powinna być umorzona. Przepisy traktatu są zgodne z konstytucją – takie stanowisko przedstawił RPO. Przypominał, że TK oceniał już unijne przepisy w wyrokach dotyczących traktatów akcesyjnego oraz lizbońskiego. – TK uznał ich zgodność z konstytucją i potwierdził brak kolizji pomiędzy prawem UE a prawem polskim – mówił.

Bodnar wystąpił do TK o zadanie TSUE pytań prawnych o przepisy kwestionowane przez premiera. – TK zdecyduje, czy jest to konieczne – odpowiedziała Przyłębska. Wnioski składane przez Bodnara nazywała “apelami” i przerywała rzecznikowi, gdy ten chciał je uzasadnić.

RPO wystąpił też o przekazanie wniosku premiera pełnemu składowi TK. Tylko tak TK może odstąpić od wcześniejszych poglądów prawnych pełnego składu. – Może pan taki apel skierować, ale to nie jest wniosek. Pana apelu również TK nie uwzględnił – odpowiedziała Przyłębska.

– To nie był apel, ale stanowisko odnoszące się do powagi sprawy – odparł Bodnar, przypominając, że wcześniej o przepisach unijnych orzekał pełen skład. – Teraz patrzę na puste fotele i zastanawiam się, dlaczego nie siedzą tu sędziowie – mówił.

Czy Polska naruszy prawo UE

Sprawę rozstrzyga pięcioosobowy skład pod przewodnictwem Przyłębskej. Większość składu – poza Leonem Kieresem – dostała się do TK głosami posłów PiS. Tak skonstruowany Trybunał zwykle autoryzuje pomysły partii rządzącej. Tu sprawozdawcą, który przygotowuje projekt orzeczenia, jest Bartłomiej Sochański, były radny PiS ze Szczecina.

Jeśli Trybunał Konstytucyjny stwierdzi, że prawo unijne jest niezgodne z konstytucją, Polska będzie miała trzy możliwości: zmienić konstytucję, dążyć do zmiany prawa UE albo wystąpić z Unii. Takie scenariusze określił w swoich wyrokach TK sprzed ery Przyłębskiej.

Ale rząd zapewne nie wyjdzie z UE. Zamiast tego może lekceważyć prawo europejskie. Doprowadzi to do kolejnych skarg Brukseli na Polskę i kolejnych wyroków stwierdzających naruszenie prawa unijnego, a być może także dotkliwych kar finansowych. “Najbliższe dni mogą okazać się rozstrzygające dla miejsca Polski w Unii Europejskiej” – uważają eksperci Fundacji Batorego.

“Jeśli Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie zgodne z wnioskiem premiera, Polska naruszy dobrowolnie zaciągnięte zobowiązania międzynarodowe, a państwo będzie zmuszone do poniesienia odpowiedzialności z tego tytułu bądź też stanie przed koniecznością opuszczenia Unii” – ostrzegają.

Przedstawiciel premiera mówił we wtorek, że informacje o możliwości opuszczenia UE przez Polskę są nieprawdziwe i nieprawdopodobne. Przywoływał orzeczenia sądów konstytucyjnych innych państw, które stwierdzały niekonstytucyjność unijnych przepisów.

– Argumenty mówiące, że wniosek premiera zmierza do wyprowadzenia Polski z UE są tak samo prawdopodobne, jak wyjście z UE Danii, Rumunii czy Francji – mówił.

Orzeczenia sądów konstytucyjnych innych państw dotyczyły zazwyczaj prawa stanowionego przez instytucje unijne i konkretnych problemów, a nie samych traktatów. Bruksela reagowała nie nie wstrzemięźliwie. Niedawno KE wszczęła jednak procedurę o naruszenie prawa unijnego przez Niemcy po zakwestionowaniu kompetencji TSUE przez niemiecki sąd konstytucyjny.

“Polska staje przed groźbą takiego postępowania tym bardziej, że w odróżnieniu od Niemiec kwestionowanie prymatu prawa UE i kompetencji TSUE jest oficjalnym stanowiskiem rządu” – komentują eksperci Fundacji Batorego.

– W razie potrzeby Komisja nie zawaha się skorzystać ze swoich uprawnień wynikających z traktatów – zapowiedział już – w kontekście wniosku premiera – rzecznik Komisji Europejskiej.

wyborcza.pl