Lex Tusk uchwalone w Sejmie. Prof. Wyrzykowski: bezkarne niszczenie ludzi

— Produkt ustawopodobny, służący do starannie zaprogramowanego, bezkarnego niszczenia ludzi wskazanych przez władzę. Rządzenie przez szantaż i strach — w taki sposób prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, były dziekan Wydziału Prawa i Administracji UW ocenia w rozmowie z Onetem ustawę o badaniu rosyjskich wpływów na polską politykę.

 

  • — Ten “wykwit intelektu woli suwerena” nie jest żadnym aktem prawnym. To jeden z kolejnych przykładów na to, jak można niszczyć istotę państwa konstytucyjnego, bezkarnie rzucając na kogoś infamię — mówi Onetowi prof. Wyrzykowski
  • — Jesteśmy w rzeczywistości pozaprawnej — dodaje ekspert
  • Wskazuje też, że podstawowym celem tej ustawy jest “rządzenie przez strach”. — W obecnym systemie rządów — opartych na oszukaństwie i szantażu — właśnie taki jest cel tych nowych przepisów: zastraszać — podkreśla konstytucjonalista

Po tym, jak Senat w całości odrzucił przyjęty już przez Sejm projekt ustawy o powołaniu komisji weryfikacyjnej do badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-22, posłowie PiS i autorzy tej ustawy parli jak najszybciej do jej ostatecznego uchwalenia. W środę zebrała się sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych i Administracji, by zająć się senackim wetem. Ku zaskoczeniu, głosowanie wygrała opozycja, komisja poparła senackie weto. W piątek Sejm odrzucił senackie weto, a ustawa została skierowana do prezydenta.

W Senacie, przypomnijmy, projekt został po prostu zmiażdżony. Za całkowicie niekonstytucyjny uznało go całe grono ekspertów, profesorów prawa. Także prawnicy z Biura Legislacyjnego Sejmu zwracali uwagę, że projekt postuluje powołanie tworu, który byłby jednocześnie prokuraturą, sądem oraz służbą specjalną — a więc tworu w polskim ustroju całkowicie nieznanego, niemieszczącego się w polskich ramach konstytucyjnych.

W czym kluczowy problem? W tym, że w formie decyzji administracyjnych dziewięciu członków komisji weryfikacyjnej będzie mogło orzec wobec danej osoby m.in. zakaz dostępu do informacji niejawnych oraz 10-letni zakaz pełnienia funkcji publicznych. To zaś oznacza niemożność sprawowania żadnej funkcji rządowej, a także niemożność nawet kandydowania w wyborach. Więcej, na mocy decyzji komisji możliwe stanie się wyrzucanie ze służby choćby sędziów.

Komisja bowiem — nie w ramach kary, bo kary w Polsce orzekać mogły jak dotąd wyłącznie sądy — ale w ramach, jak określono to w projekcie “środków zaradczych” może uznać, że dana osoba “nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym”. To zaś oznacza, że traci ona, w ocenie komisji, przymiot nieskazitelnego charakteru czy nieposzlakowanej opinii — a te są wymagane m.in. od sędziów.

Dodajmy, że wszyscy członkowie tej komisji za podjęte w ramach jej działania decyzje nie będą ponosić żadnej odpowiedzialności.

Prof. Wyrzykowski: osoby zasiadające w tej komisji będą mogły bezkarnie niszczyć ludzi

— Sprawą podstawową jest to, że to coś, nad czym obecnie pracuje Sejm, to nie jest ustawa w rozumieniu konstytucji — tak o przepisach pozwalających na powołanie komisji weryfikacyjnej mówi Onetowi prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, były dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

— To jest po prostu wypowiedź parlamentu, która nie ma charakteru ustawy. Bowiem ustawa to jest akt generalny i abstrakcyjny. A z uzasadnienia projektu tej wypowiedzi parlamentu dotyczącej komisji weryfikacyjnej wprost wynika, że jest to akt konkretny i indywidualny. Skierowany głównie przeciwko dwóm osobom — Waldemarowi Pawlakowi oraz Donaldowi Tuskowi — podkreśla konstytucjonalista.

— Dlatego w żadnej mierze nie można tego zbioru przepisów nazwać ustawą. Ale to nie koniec, bo jest to również akt prawny zdyskwalifikowany z punktu widzenia konstytucyjnego. Niektórzy, zapewne, będą mówili, że to “akt woli suwerena”, ale jasnym jest, że ten akt z grupy ludzi z tejże komisji czyni osoby, które mają jednocześnie inicjować śledztwo, to śledztwo prowadzić i, wreszcie, osądzić zachowania, które trudno byłoby zaliczyć do zachowań kwalifikowanych prawnie — wyjaśnia.

— Mówiąc wprost, użyte w tym zbiorze przepisów, niebędących ustawą sformułowania, że komisja ma oceniać działania “dokonywane pod wpływem rosyjskim i niemające charakteru przestępstwa” powoduje, że mamy do czynienia ze szczególnym poziomem niedookreślenia treści aktu prawnego — mówi prof. Wyrzykowski.

— Nie koniec na tym. W tym przypadku mamy też do czynienia ze złamaniem konstytucyjnej zasady, że od każdego rozstrzygnięcia przysługuje odwołanie (art. 78 konstytucji-red.) — podkreśla sędzia TK w stanie spoczynku.

— Wypowiedzi ludzi zasiadających w tym organie, w tej komisji, mają mieć pozór decyzji administracyjnej. I ta decyzja ma być ostateczna i nie przysługuje od niej odwołanie. Mimo że jest ona nazwana decyzją administracyjną i jest odwołanie do kodeksu postępowania administracyjnego, to nikt od decyzji tego organu nie będzie mógł odwołać się do sądu administracyjnego — podkreśla prawnik.

— Co więc to znaczy? To, że osoby zasiadające w tej komisji będą mogły bezkarnie niszczyć ludzi, których uznają za cel swojego działania — mówi prof. Wyrzykowski. — Bezkarnie, bo, jak wspominałem, osoby te nie poniosą żadnej odpowiedzialności za swoje działania.

“Rzeczywistość pozaprawna. Starannie zaprogramowane niszczenie ludzi”

Konstytucjonalista podkreśla, że dotychczasowy język prawniczy nie znajduje wystarczająco adekwatnych określeń na produkt “ustawopodobny”, jakim jest zbiór przepisów zebranych w sprawie komisji weryfikacyjnej. — Ten “wykwit intelektu woli suwerena” nie jest żadnym aktem prawnym. To jeden z kolejnych przykładów na to, jak można niszczyć istotę państwa konstytucyjnego, bezkarnie rzucając na kogoś infamię — mówi. — Jesteśmy po prostu w rzeczywistości pozaprawnej — zaznacza.

Pytany, co może zrobić w tej sytuacji prezydent, prof. Wyrzykowski odpowiada: to zagadka. — Bywały przecież sytuacje, choć niewiele, gdy prezydent wypełniał swój obowiązek, zachowywał się jak należy i był strażnikiem konstytucji — wskazuje prof. Wyrzykowski.

— Jednak jego zachowanie w tym, jak w wielu innych przypadkach, jest trudne do przewidzenia. Jeśli będzie stał na straży konstytucji, to oczywiście nie podpisze ustawy i zwróci ją Sejmowi w formie weta — podkreśla sędzia TK w stanie spoczynku. — Jednak jeśli ustawę podpisze, to możemy spodziewać się wszystkiego. Wszystkiego najgorszego. To będzie starannie zaprogramowane niszczenie ludzi wskazanych przez władzę. Tylko po to w Sejmie przyjęty został ten “akt woli suwerena” — mówi prof. Wyrzykowski.

Wątpliwi “autorzy” projektu ustawy. Rolnik, inżynier budownictwa…

— Zadałem sobie trud i dokładnie sprawdziłem, którzy posłowie przygotowywali ten projekt ustawy o badaniu rosyjskich wpływów — mówi prof. Wyrzykowski. — I cóż się okazało? To, że najwybitniejszym specjalistą od procedury administracyjnej, bo w takiej pracować ma ta komisja, jest rolnik, inżynier budownictwa i politolog. Oto jedni z “autorów” tego projektu ustawy — opisuje konstytucjonalista.

— Możemy i powinniśmy zaprosić te osoby na wysłuchanie publiczne i zapytać ich o proces przygotowywania tej ustawy. Kto go przygotował, kiedy odbywały się spotkania grupy posłów, którzy mają być autorami tejże ustawy, jakie zmiany zostały wprowadzone w trakcie jej przygotowywania… Pytań byłoby bardzo wiele, nie wiem, jak wyglądałyby odpowiedzi tych osób — podkreśla prof. Wyrzykowski.

— Od wnioskodawców powinniśmy także otrzymać dokument pierwszy, czyli pierwotny projekt oraz dokument ostateczny, czyli zgłoszony do laski marszałkowskiej projekt ustawy. I wtedy moglibyśmy stwierdzić, kto realnie ten dokument przygotowywał — wyjaśnia.

“Cały mechanizm oparty na tym, by straszyć”

Prof. Wyrzykowski podkreśla, że ustawa o komisji weryfikacyjnej, która badać ma rosyjskie wpływy w Polsce może być wykorzystywana nie tylko do ścigania polityków opozycji. Można nią uderzyć także w “niepokornych” sędziów. Sposób jest prosty. Komisja, w ramach, jak określono to w projekcie “środków zaradczych” może uznać, że dana osoba “nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym”. To zaś oznacza, że traci ona, w ocenie komisji, przymiot nieskazitelnego charakteru czy nieposzlakowanej opinii — a te są wymagane m.in. od sędziów.

— Ci sędziowie nie krytykują władzy — jak chcą to przedstawiać politycy partii rządzącej — oni tylko i aż bronią konstytucji. I ci sędziowie na pewno są osobami o nieskazitelnym charakterze, są uczciwi. Czy powinni się bać tej ustawy? Uczucie strachu jest im obce, co pokazują ich działania w ostatnich ośmiu latach. Wykonują swój obowiązek, stoją na straży praworządności — wskazuje sędzia TK w stanie spoczynku.

— Co nie zmienia faktu, że cały mechanizm tej ustawy o rosyjskich wpływach oparty jest wyłącznie na tym, żeby straszyć. W obecnym systemie rządów — opartych na oszukaństwie i szantażu — właśnie taki jest cel tych nowych przepisów: zastraszać — podsumowuje prof. Wyrzykowski.

Magdalena Gałczyńska - główne
Dziennikarka Onetu

https://twitter.com/AllMcBill/status/1662331705565368321