Policja na szczycie… pomnika

Policja na szczycie… pomnika

 

Aż trzech policjantów ruszyło na szczyt pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, by zdjąć z niego mężczyznę, który błyskawicznie porwał i próbował uchronić przed rekwizycją wieniec, jaki  – jak co miesiąc – składa Zbigniew Komosa. Wieniec zawsze opatrzony jest napisem: ”Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Naród polski. Spoczywajcie w pokoju” oraz dopiskiem: „Stop kreowaniu fałszywych bohaterów!”.

W chwilę po oficjalnych uroczystościach upamiętniających katastrofę samolotu w Smoleńsku, kiedy to oficjalne wieńce składali Jarosław Kaczyński, premier Morawiecki, marszałek sejmu Elżbieta Witek oraz ministrowie Mariusz Błaszczak i Jacek Sasin, pod pomnikiem pojawiła się Lotna Brygada Opozycji z napisami na kartkach: „Był zamach?”, „Gryzie cię sumienie?” czy „Kazałeś lądować bratu?”

Co miesiąc, po krótkiej szarpaninie wieniec Komosy rekwirują żołnierze z Żandarmerii Wojskowej. I tym razem byli już gotowi wkroczyć do akcji, gdy nieznany mężczyzna stojący w pobliżu porwał wieniec i wybiegł z nim na szczyt schodów.

Szybka akcja zdezorientowała żołnierzy, ale zareagował jeden z policjantów. Pobiegł za nim i zaczął szarpać mężczyznę, usiłując sprowadzić go na dół. Udało się to dopiero, gdy na górę weszło następnych dwóch policjantów.

Sprowadzonego na plac mężczyznę prowadzono do radiowozu, ale zdołał się wyrwać i zaczął uciekać, Został ponownie schwytany, powalony na ziemię i odwieziony na komendę przy ul. Wilczej.

Piotr Łopaciuk z Lotnej Brygady Opozycji stwierdził, że mężczyzna nie należy do ich grupy.

 

koduj24.pl