Tusk zaciska pętlę, Macierewicz reaguje błyskawicznie. “Musiał trafić w czuły punkt”

21.05.2024

Zatrzymania sabotażystów, którzy prawdopodobnie działali na zlecenie Rosji, stworzenie przez rząd komisji badająca rosyjskie wpływy i europejska kopuła mająca bronić także Polskę. Donald Tusk wyraźnie stawia na bezpieczeństwo. W niektórych sprawach mówi — dość oględnie — że PiS nie do końca nie miało racji.

Wwywiadzie dla TVN24 szef rządu poruszał się głównie w sferze bezpieczeństwa — zewnętrznego i wewnętrznego. Donald Tusk przekazał informacje dotyczące zatrzymania dziewięciu osób podejrzewanych o sabotaż. Chodzi — według słów premiera — o podpalenia i pobicia. Zatrzymani są obywatelami Polski, Ukrainy i Białorusi. Być może działali na zlecenie Rosji, nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach Unii. Tusk podał przykład włamania do magazynów Ikei na Litwie. Przypomniał udaremnioną próbę podpalenia wrocławskiego zakładu produkującego farbę, mówił o podobnych sygnałach dochodzących ze Szwecji. Premier sugerował, że niektóre wydarzenia, które na pierwszy rzut oka trudno powiązać z rosyjską działalnością, mogą być inspirowane z Moskwy.

— Mamy w tej chwili aresztowanych dziewięciu podejrzanych z postawionymi zarzutami, którzy zaangażowali się bezpośrednio na zlecenie rosyjskich służb w akty sabotażu w Polsce. Dotyczy to pobicia, podpalenia, próby podpalenia — ujawnił w wywiadzie telewizyjnym Tusk. — Mówimy tutaj o wynajętych ludziach. Czasami są to ludzie ze świata przestępczego i dotyczy to zarówno obywateli ukraińskich, białoruskich, jak i polskich.

Tusk stawia w tej kampanii — niezależnie od intencji premiera trzeba to rozpatrywać także w kategoriach kampanijnych, bo zwyczajnie trwa kampania wyborcza — na tematy związane z bezpieczeństwem. Szef rządu zapowiedział, że już na wtorkowym posiedzeniu przedstawi ministrom szczegóły powołania komisji, która zbada rosyjskie wpływy i sprawdzi rosyjskie nitki w polskim aparacie państwa. Na powtarzające się pytania Katarzyny Kolendy-Zalewskiej z TVN24, do kogo właściwie kierował słowa: “płatni zdrajcy, pachołki Rosji”, Tusk odpowiedział, wymieniając kilka nazwisk polityków PiS, m.in. Michała Dworczyka i Antoniego Macierewicza.

— Jest co najmniej kilka osób, których działania miały ewidentnie charakter takiej politycznej dywersji i od tego są służby, by zostały one wyeliminowane z życia publicznego. Problem polega na tym, że one były bardzo troskliwie zaopiekowane politycznie przez polityków z pierwszej linii i dlatego ta sprawa musi być wyjaśniona — podkreślał premier. Szczególnie dużo uwagi poświęcił Antoniemu Macierewiczowi: — W okolicy pana Macierewicza działały osoby, które właściwie rozbroiły w jakimś sensie polską armię, które ugodziły w polskie służby wojskowe, wywiadowcze.

Kontakty Macierewicza, osoby, z którymi się spotyka i teorie, które rozpowszechnia, od lat budzą bardzo poważne wątpliwości i wywołują pytania o to, czy w otoczeniu tego polityka nie działają osoby, które mogą być pod wpływem rosyjskich służb.

— Różne niekonwencjonalne zachowania Antoniego Macierewicza są oczywiście starsze niż doktryna GierasimowaChoć wszystko na to wskazuje, że działania Macierewicza mogłyby zostać uznane za wzorzec tego, jak wygląda ta doktryna — mówił półtora roku temu podczas debaty “Newsweeka” Piotr Niemczyk, kiedyś oficer Urzędu Ochrony Państwa. — Problem polega na tym, że polskie służby się nim nie interesowały. Strasznie trudno jest wyciągnąć jakieś informacje na ten temat od polskich służb, bo to by zaraz spowodowało aferę: jak to, działacze niepodległościowi są inwigilowani przez służby? Choć były pewne działania, przerywane z niejasnych powodów.

W podobnym tonie wypowiada się dziś premier Tusk, zwracając uwagę, że od lat wobec Macierewicza padają te same pytania i od lat nikt nie znajduje na nie odpowiedzi, bo wszyscy trochę boją się tych odpowiedzi.

— Pętla informacji, jakie gromadzimy, zaciska się wokół Antoniego Macierewicza. I mówię o tym bez satysfakcji — podkreślił premier. — To jest coś naprawdę upiornego, że ten człowiek miał taki wpływ na to, co się w Polsce działo w ostatnich kilku, kilkunastu latach.

Tusk musiał trafić w czuły punkt, bo Macierewicz odpowiedział niemal natychmiast, oczywiście w Telewizji Republika.

Zmusił widzów do cofnięcia się do roku 1992, gdy — jak podkreśla polityk PiS – Tusk odegrał niemal kluczową rolę w obaleniu rządu Jana Olszewskiego. W tym miejscu wypada jak zwykle przypomnieć zdanie Jarosława Kaczyńskiego, który w rozmowie z Teresą Torańską mówił, że o tym, że “rząd upadnie, wiedział każdy 20-letni reporter biegający po Sejmie”. Macierewicz dziś uważa, że był to początek ataku Tuska także na niego osobiście. Dalej Macierewicz przeszedł do wątku, który raczej jest jedną z nadinterpretacji, z jakich słynie były szef MON. Otóż wykorzystał zdanie, jakie na antenie Polskiego Radia wygłosił były szef WSI gen. Marek Dukaczewski, który na pytanie o komisję odpowiedział: znajdziemy ludzi.

To zdaniem Macierewicza oznacza, że generał będzie “decydował o tym, kto wejdzie w skład komisji.

— To funkcjonariusz, który był ukształtowany przez wywiad Związku Sowieckiego w latach 80. To człowiek, który włączył do wywiadu Aleksandra Makowskiego, który prowadził agentów odpowiedzialnych za dramat księdza Blachnickiego — wyjaśniał Macierewicz.

Jak widać, u Macierewicza wszystko się łączy i prowadzi do wniosku, że Tusk “realizuje dokładnie tę samą politykę, którą realizował PZPR. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę”.

Premier nie uniknął wątków kampanijnych, a raczej frekwencyjnych. Nie ma wątpliwości, że bardzo zależy mu na frekwencji, bo tylko wysoka mobilizacja własnych wyborców może zapewnić upragnione zwycięstwo.

— Sparafrazuję: “chcesz pokoju, szykuj się na wybory”, bo bardzo ważnym elementem bezpieczeństwa Polski jest utrzymanie jedności europejskiej — mówił Tusk. Dodał, że jeśli wybory wygrają politycy, dla których wrogiem jest Berlin i Bruksela, to doprowadzi to do katastrofy.

PiS ułatwia premierowi zadanie, bo w weekend w Madrycie odbyło się kolejne z organizowanych przez hiszpański Vox spotkań konserwatywnych partii europejskich. Była Marine Le Pen i Victor Orban, a Mateusz Morawiecki przysłał nagrany film ze swoim przesłaniem. Co ciekawe, wygląda na to, że PiS zdecydowało w ostatniej chwili, że Morawiecki w Madrycie się nie pojawi, bo jeszcze w zeszłym tygodniu nasi rozmówcy byli raczej pewni, że pojedzie do stolicy Hiszpanii.

Destabilizacja Europy w sposób oczywisty jest na rękę Moskwie i z tą tezą Tuska nie ma co nawet dyskutować. W całej Unii odbywają się teraz wybory do Parlamentu Europejskiego i Kreml będzie próbował wpłynąć na ich wynik wszystkimi możliwymi metodami.

Premier odniósł się także do dwóch inwestycji, które w tej chwili uważa za konieczne. Po pierwsze wspólna “kopuła nad Europą”, która będzie chroniła nasze niebo przed zagrożeniem z Rosji, a po drugie Tarcza Wschód, czyli wzmocnienie granicy z Białorusią.

— To będą i fortyfikacje, i schrony, i infrastruktura, która przywróci też poczucie bezpieczeństwa i normalności ludziom tam mieszkającym — wyliczał Tusk. — To będzie wszystko, to jest i zalesienie, to są tam, gdzie to będzie potrzebne, tereny zalane wodą.

Premier był także pytany o pushbacki, które dla wielu wyborców Koalicji Obywatelskiej są synonimem zła i braku humanitaryzmu. Tusk w tym momencie opowiedział o swojej wizycie na granicy i o tym, że funkcjonariusze straży granicznej “też bardzo to przeżywają”. Ale poza opowieścią o funkcjonariuszach SG szef rządu nie rozwinął tematu i nie wytłumaczył, czy ma jakiś pomysł na to, jak wyeliminować pushbacki.

Presja Rosji na państwa sąsiedzkie i na cały region jest coraz większa, a zapewne w następnych miesiącach przybierze jeszcze na sile. To okazja dla rządu, żeby “zebrać społeczeństwo przy fladze”, co zawsze przynosi rządzącym wymierne, polityczne korzyści.

newsweek

https://x.com/KleofasW/status/1792797485779558589