UWAGA – PAŃSTWO POLICYJNE !

UWAGA - PAŃSTWO POLICYJNE !

 

Przez krótką chwilę PiS się zatrzymał, a nawet cofnął o pół kroku. Może nie chciał prowokować Europy, którą ostatnio tak usilnie przekonywał o swym bezwarunkowym przywiązaniu do idei praworządności, niezbywalnej za żadne unijne pieniądze. Może niemiłościwie nam panujący przestraszyli się masowych protestów swoich poddanych, ludzi rozmaitych profesji, z kobietami na czele. Może właściciele Polski potrzebowali czasu, by oswoić się z pikującymi sondażami i ze świadomością, że suweren coraz bardziej ich nie lubi. A może wreszcie zauważyli, że oprócz ich projektu uczynienia Polski szczęśliwą na wieki wieków amen, jest jeszcze pandemia, którą wypada zainteresować się na poważnie, choćby dlatego, żeby było potem kim rządzić. Pewnie też potrzebowali czasu, by opanować zwątpienie we własnych szeregach.

 

Może było coś jeszcze. Ale było minęło. Władza znowu przykręca śrubę.

PiS przypomina podwórkową drużynę łobuziaków, którzy nie potrafią grać na obronie. Nabuzowane niedorostki rzucają się hurmem do ataku, gdy tylko zawłaszczą piłkę, zapominając o zagrożeniu własnej bramki. Prą do przodu nie przejmując się fair play. Faulują z premedytacją i z przyjemnością. Czują się niezręcznie i nieswojo, kiedy nie uda się zblatować sędziego, gdy trzeba grać uczciwie, a publiczność domaga się, by przeciwnikom okazać szacunek. Każda chwila zastoju rozprasza ich, frustruje i dezorganizuje szeregi. Byle moment przewagi przeciwnika jest dla nich katastrofą wizerunkową i niemal klęską, bo sączy niewiarę w zwycięstwo. Dlatego władza tak krótko nawoływała do utworzenia wspólnego z opozycją frontu obrony przed COVID. Dlatego tak szybko ucichły wezwania do współpracy i cofnięta została ręka premiera, nieopatrznie wyciągnięta do zgody.

Wobec zanikającego poparcia wyborców głównym celem władzy jest dzisiaj opanowanie społecznych protestów, które mogą utrudnić, albo wręcz uniemożliwić dokończenie procesu zawłaszczenia Polski. Dotychczasowe metody pacyfikacji demonstrantów, zarówno te cywilizowane, jak i białoruskie, okazały się słabo skuteczne. Ludzie nie wpadli w popłoch, nie uwierzyli, że legalne jest nielegalne, nie dali się przekonać, że rozporządzenie premiera unieważnia ustawę i Konstytucję . Nie przyjmowali mandatów i policja masowo kompromitowała się przed sądami, które odrzucały kolejne wnioski o ukaranie. Każdy taki przypadek był groźny dla rządzących, bo podkopywał resztki wiary w słuszność reguł „dobrej zmiany”, kwestionował zasadność projektów PiS i podważał omnipotencję Wodza Narodu. Można się więc było spodziewać, że PiS ruszy do ataku. Mało kto jednak przypuszczał, że rządzący skierują na front wojny z Polakami broń masowego rażenia.

Partia rządząca, posługując się „grupą posłów PiS” (co pozwala uniknąć obowiązku konsultacji społecznych), przygotowała projekt zmian w Kodeksie Wykroczeń.

Propozycje te spotkały się z protestami opozycji i z oburzenie przyzwoitych mediów. Ale jak głośne by one nie były, nijak się mają do rozmiaru zagrożenia dla resztek polskiej demokracji. W istocie bowiem wraz z wprowadzeniem tych przepisów Polska stanie się PAŃSTWEM POLICYJNYM.

Będzie tak:
– Policjant zdecyduje czy to, co robisz, co planujesz oraz gdzie i jak się zachowujesz, jest legalne, czy bezprawne.
– Policjant będzie mógł Cię ukarać za cokolwiek, co mu przyjdzie do głowy. Będzie miał prawo wlepić Ci rujnujący mandat, a Ty nie będziesz mógł odmówić jego przyjęcia.
– Owszem, możesz odwołać się do sądu, ale najpierw musisz ten mandat zapłacić, pod groźbą komorniczego zajęcia konta lub mienia.
– Na odwołanie masz tylko 7 dni – i musisz w nim udowodnić, że nie popełniłeś wykroczenia, że policjant pomylił się, skłamał, albo nałożył mandat uprzedzając Twoje oskarżenie o brutalność. Jak tego dowieść?
– W myśl tej nowelizacji obywatel przestaje być niewinny, dopóki prawomocny wyrok nie przesądzi jego winy. To nie Tobie władza musi udowodnić wykroczenie, ale Ty musisz udowodnić, że nie jesteś wielbłądem.
– Musisz opłacić prawnika lub sam dobrze znać prawo, żeby wykazać, że przepis, na który powołuje się władza, jest nieaktualny albo sprzeczny z prawem wyższego rzędu.
– W piśmie procesowym musisz zawrzeć wszystkie argumenty. Jeśli np. świadkowie Twojej niewinności zdecydują się zeznawać dopiero po złożeniu przez Ciebie odwołania, to już nie będziesz mógł ich powołać.

Hunwejbini ministra Ziobry na wyścigi wyjaśniają w mediach, że przepisy te są bardzo korzystne zarówno dla państwa, jak i dla obywateli. Upowszechniają kłamliwy argument, że sądy przeciążone są odwołaniami od mandatów, co wydłuża postępowanie w innych sprawach ważnych dla obywateli. Nie wspominają jednak, że takich spraw jest w sądach mniej niż 1 %. – Czy dla jednego procenta warto łamać Konstytucję, która w art. 42 zakłada domniemanie niewinności? – pytał w TVN24 prof. Marcin Matczak.

Piewców nowego prawa jeszcze bardziej kompromituje głoszony przez nich argument, że „Odmowy przyjęcia mandatu są impulsywne i nieprzemyślane”, a nowy przepis będzie na rękę tym obywatelom, którzy najpierw zgodzili się na mandat, a potem żałują, że już nie mogą kwestionować go w sądzie. Zadziwia znajomość psychiki demonstrantów, a rozbraja troska o ich wyimaginowane potrzeby. Tylko patrzeć jak uchwalą przepis, że gość restauracji będzie mógł zażądać zwrotu kwoty uiszczonej za obiad, jeśli po zapłaceniu rachunku dojdzie do wniosku, że mu nie smakowało. Inna sprawa, że prawo takie jest zgodne ze standardami PiS – partii, która notorycznie łamie swoje obietnice, wycofuje się z podjętych zobowiązań i ogłasza reasumpcję przegranych głosowań.
***

W normalnym kraju podobne przepisy, które ostentacyjnie demolują podstawowe prawa obywatelskie, wylądowałyby w koszu, a ich autorzy na politycznym aucie. Ale Polska nie jest już krajem normalnym. Jawnie niekonstytucyjne przepisy mogą się stać konstytucyjne i jak najbardziej legalne, uzyskując stempelek atrapy Trybunału mgr Przyłębskiej. Mamy zatem do czynienia z zagrożeniem bardzo poważnym, może nawet równie groźnym, jak zawłaszczenie prokuratury, sądów i TK. To próba ubezwłasnowolnienia obywateli, pozbawienia ich fundamentalnych uprawnień, ograniczenia lub wręcz odebrania im prawa do zgromadzeń, do protestu i do wyrażania swoich poglądów. Żarty z prymitywnej i partackiej władzy produkującej masowo legislacyjne potworki, jeśli w ogóle były, to właśnie się skończyły. Czas bić na alarm.

 

 

koduj24.pl