“Stan Wyjątkowy”. Świadek koronny pogrąża Ziobrę. Kaczyński o “hitlerowskich mediach”. Europoseł PiS znęcał się nad kobietami

Widać wyraźnie — stworzony przez Romana Giertycha zespół do spraw rozliczania rządów Kaczyńskiego ma zastępować prokuraturę, niezbyt wyrywną do zajmowania się politykami PiS. Nie ma wątpliwości, że posadę głównego gończego Giertych otrzymał osobiście od Donalda Tuska. Więc nie ma też wątpliwości, że Giertych przystąpił do ataku na Zbigniewa Ziobrę i jego ludzi kuglujących milionami z Funduszu Sprawiedliwości właśnie dlatego, że chce tego kierownik.

Giertych sięgnął po swe najgłębiej skrywane aktywa: Tomasza Mraza, byłego dyrektora w Ministerstwie Sprawiedliwości za czasów Ziobry, który — wystraszony przekrętami — jako swą polisę bezpieczeństwa zgromadził sporą piwniczkę dokumentów i nagrań, ujawniających przekręty ziobrystów. Z tą polisą tuż po wyborach zgłosił się do Giertycha, z którym na początku roku poszedł do prokuratury. Teraz zniecierpliwiony pan Roman uznał, że nie ma co czekać i zaprezentował skruszonego dyrektora na posiedzeniu swego antypisowskiego zespołu.

Druzgocące exposé świadka koronnego. Do wystąpienia przygotowywał się dwa miesiące, zmieniając wizerunek

To było druzgocące exposé świadka koronnego w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, który wprost oskarżył Ziobrę i jego ludzi o złodziejstwo na niewyobrażalną skalę. — Minister Ziobro, mimo tego, co powiedział, że nie podejmował żadnych decyzji i nie miał nic wspólnego z Funduszem Sprawiedliwości, był tak naprawdę głównym decydentem — ujawnił Mraz, który był w Ministerstwie Sprawiedliwości dyrektorem odpowiedzianym za Fundusz Sprawiedliwości. — Minister Ziobro przed rozpoczęciem konkursu wskazywał, kto ma go wygrać. Nic nie mogło stać się bez jego wiedzy i zatwierdzenia.

Mraz obracał się w ścisłym kręgu polityków Ziobry — jego patronem był wiceminister sprawiedliwości, a dziś poseł Suwerennej Polski w klubie PiS Marcin Romanowski. Do wystąpienia przygotowywał się dwa miesiące, zmieniając wizerunek — zapuścił brodę i wąsiki a la Salvador Dali. Nie chodzi jednak o próżność — Mraz chciał wyglądać na przesłuchaniu na tyle oryginalnie, żeby w takiej wersji zapaść odbiorcom w pamięć. Liczy, że kiedy zgoli brodę i wąsy, to będzie mógł na nowo stać się anonimowy.

Twórcy słuchowiska politycznego “Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Beata Lubecka nie sądzą, że mu się to uda. Wszak nigdy dotąd nikt z tak ścisłego otoczenia Ziobry nie zdradził. A to zdrada szczególna, bo Mraz znał kulisy wykorzystywania Funduszu Sprawiedliwości, który powinien pomagać ofiarom przestępstw, jako funduszu wyborczego ziobrystów.

Mraz opowiedział też, że w Suwerennej Polsce istniała nieformalna lista, według której przyznawano przewodniczącym poszczególnych okręgów wyborczych tej partii limity środków z Funduszu Sprawiedliwości, które mieli do dyspozycji. “Właściwie każdy okręg wyborczy i pełnomocnik danego okręgu wyborczego posiadali swój limit. To była jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic związanych z Funduszem” — powiedział Mraz. Według niego chodziło o kwoty rzędu 700 tys. zł – 1 mln zł plus dodatkowe fundusze w kampanii wyborczej. Mraz powiedział, że politycy SP “kupczyli” tymi pieniędzmi, kupując za nie poparcie.

Mraz przez niemal dwa lata nagrywał kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości za czasów Ziobry. Zgromadził około 50 godzin nagrań, które mogą zatopić Suwerenną Polskę, a kilku ziobrystów zaprowadzić na ławę oskarżenia.

Ziobro i jego ludzie z góry ustalali, kto ma dostać miliony. I pod to rozpisywane były całkowicie fikcyjne konkursy

Zdaniem Mraza większość konkursów przeprowadzanych w ramach Funduszu Sprawiedliwości była prowadzona w nierzetelny sposób — Ziobro oraz Romanowski z góry ustalali, kto ma wygrać oraz ile milionów ma zainkasować. I pod to rozpisywane były całkowicie fikcyjne konkursy.

— Minister Romanowski otrzymywał polecenia od ministra Ziobro, jakie podmioty mają zwyciężyć, to z nim ustalał listę tych podmiotów, informację, kiedy konkursy mają być ogłoszone — ujawnił.

Mraz występował w roli skruszonego gangstera. Przepraszał nawet za to, że ze względu na ustawianie konkursów wiele fundacji i osób pokrzywdzonych przestępstwami — czyli tych, które powinny być wspierane z Funduszu Sprawiedliwości — nie otrzymało wsparcia.

“Giertych dał pokaz swoich gangsterskich metod. Z pomocą zastraszonego »sygnalisty« dokonał linczu na chorym Zbigniewie Ziobro i współpracownikach ministra. Wiarygodność Mraza, który przytulił się do Giertycha, jest taka sama jak Szmydta, innego »sygnalisty« Platformy, który uciekł na Białoruś. Stek bzdur i manipulacji posłużył do brutalnego ataku na polityków Suwerennej Polski. Tych, którzy wytrwale demaskują kłamstwa obozu Tuska. Giertych — mecenas Tuska i jego syna — ma też powód do osobistej zemsty. Mści się za śledztwo dotyczące przywłaszczenia 92 mln zł na szkodę spółki giełdowej. By uniknąć odpowiedzialności mdlał przed śledczymi i uciekł za granicę. Tymczasem Zbigniew Ziobro i jego dawni zastępcy w MS są gotowi stawić się na każde wezwanie organów ścigania, o czym powiadomili Prokuraturę Krajową. Bo wbrew kampanii oszczerstw, w byłym MS nie było żadnych nieprawidłowości w dysponowaniu środkami publicznymi. A Fundusz Sprawiedliwości niósł Polakom pomoc kilkanaście razy większą niż w czasach rządów Tuska” — takie oświadczenie Suwerennej Polski, w którym nie ma odpowiedzi na zarzuty Mraza, tylko potwierdza, że panowie od Ziobry mają bardzo poważny problem.

Miliony dla egzorcysty wyspecjalizowanego w przeganianiu złych duchów z wegetarian przy wykorzystaniu salcesonu

Naszą uwagę zwróciły trzy kwestie z zeznań Mraza. Po pierwsze dotacja dla fundacji Profeto. Bliska ziobrystom fundacja prowadzona była przez księdza Michała O. — słynnego egzorcystę wyspecjalizowanego w przeganianiu złych duchów z wegetarian przy wykorzystaniu taniej wędliny marki salceson.

Profeto była największym beneficjantem Funduszu Sprawiedliwości — za 100 mln zł miała zbudować w Warszawie ośrodek pomocy rodzinom. Budowany już “Archipelag” miał obejmować nie tylko mieszkania dla ofiar przemocy, ale także rozbudowaną infrastrukturę medialną. Inwestycja od początku budziła wątpliwości ze względu na jej ogromny koszt i zakres, w dodatku fundacja nie zajmowała się wcześniej pomocą ofiarom. Spekulowano, że tak naprawdę Ziobro zabiega o talenty medialne księdza Michała, który budował swą pozycję w Internecie i uchodził za “nowego Rydzyka” — stąd w projekcie studia i sale widowiskowe.

Ksiądz O. przekonywał, że to bezpodstawne pomówienia: “W Archipelagu planujemy zastosować kilka bardzo innowacyjnych form terapii, jak: muzykoterapia, teatroterapia, arteterapia czy hortiterapia. Wbrew insynuacjom medialnym nie zamierzamy pod osłoną takich nazw prowadzić działalności medialnej. Faktem jest natomiast, że jako wydawca mediów katolickich mamy kontakt z artystami, których zaprosiliśmy do współpracy w Centrum. W Centrum znajdować się będą zarówno mała salka teatralna, jak i duża sala widowiskowa. Na ich scenach młodzi ludzie będą mogli prezentować swoje umiejętności, jak również obserwować, jak robią to profesjonaliści, którzy będą prowadzić warsztaty. Bo przecież fakt bycia pokrzywdzonym przestępstwem nie może odbierać możliwości pełnego udziału w życiu społecznym czy przepracowania doświadczonych traum i krzywd, również za pośrednictwem nowoczesnych form terapii. Nie dajcie się, proszę, omamić nachalnemu hejtowi skierowanemu przeciwko Fundacji Profeto przez media, których niestety głównym celem jest szukanie taniej sensacji i próba zniszczenia jakiejś organizacji tylko dlatego, że została założona przez Kościół katolicki. Nie budujemy “imperium medialnego”, bo w Stadnikach pod Krakowem mamy w pełni wyposażone i spełniające nasze potrzeby studia radiowe.”

Dziś ksiądz Michał ma skrócone nazwisko do inicjału O., bo siedzi — został zatrzymany po zmianie władzy m.in. w efekcie zeznań Mraza, który po usłyszeniu zarzutów poszedł na współpracę z prokuraturą. W efekcie jego zeznań prokuratura weszła także do domów i mieszkań polityków Suwerennej Polski, w tym do domu Ziobry w Jeruzalu, gdzie — wedle Mraza — odbywały się nieformalne narady w sprawie podziału łupów z Funduszu Sprawiedliwości.

Ksiądz za kratami. To efekt zeznań człowieka, który teraz oskarża Ziobrę

Tak się składa, że Mraz jeszcze zanim został dyrektorem Funduszu Sprawiedliwości, był szeregowym członkiem komisji konkursowej w sprawie dotacji dla Profeto. I przyznaje, że fundacja egzorcysty salcesonowego nie powinna dostać żadnych pieniędzy, bo nie spełniała warunków konkursu. Ale pieniądze dostała, co miało być efektem presji kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. — Wypełniając swoją kartę ocen, stwierdziłem, że fundacja nie powinna wziąć udziału w tym konkursie. Zachodzi przesłanka wykluczenia formalnego z tego konkursu, gdyż w jej celach statutowych nie było mowy o celach zbieżnych z celami konkursu. Poszedłem ze swoją kartą ocen do pani dyrektor, poinformowałem ją o tym. I wtedy usłyszałem wiele niecenzuralnych słów na temat tego, co ja sobie myślę, o tym, że nie chciałbym na pewno, żeby o tym się dowiedział minister i że mam nic takiego nie robić, bo to jest podmiot, na którym szczególnie zależy ministrowi Ziobro i ma on zwyciężyć — wspomniał.

W sprawie poza księdzem i dyrektorem zarzuty usłyszało jeszcze czworo byłych lub obecnych urzędników resortu sprawiedliwości, a także prezes spółki budowlanej Tiso, która miała zbudować ośrodek Archipelag na zlecenie fundacji Profeto. Piotr W. przebywa w areszcie od grudnia 2022 r. w związku z innym śledztwem. Adwokat Piotra W. twierdzi, że po zatrzymaniu jego klient chciał zeznawać o kulisach zlecenia od Fundacji Profeto, ale przed wyborami prokuratura nie była w ogóle zainteresowana tym wątkiem.

Jakoś nas to nie dziwi. Na tym polegał diaboliczny talent ziobrystów — wynaleźli prawdziwe finansowo-prawne perpetuum mobile. Nawet jeśli w ich Funduszu Sprawiedliwości dochodziło do złodziejstwa, to sprawa i tak trafiała do ich prokuratury.

Fundacja bliska sercu Patryka Jakiego. Dostali 9 mln i zniknęli

Widać to wyraźnie także na przykładzie drugiej historii, która dotyczy fundacji Ex Bono, łączonej przez Mraza z byłym wiceministrem sprawiedliwości, a dziś europosłem ziobrystów Patrykiem Jakim.

Fundacja ta w 2018 r. dostała z Funduszu Sprawiedliwości warte 9 mln zł kontrakty na prowadzenie punktów pomocy ofiarom przestępstw w Opolu oraz w Tychach. Organizacja szybko porzuciła podopiecznych. “Powyższe miało poważne konsekwencje dla sytuacji osób pokrzywdzonych przestępstwem, która w przypadku województwa opolskiego uległa istotnemu pogorszeniu (w związku z nagłym przerwaniem świadczenia pomocy przez Fundację Ex Bono), a nawet stworzyło bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia niektórych beneficjentów pomocy z terenu województwa śląskiego” — stwierdziła w swym raporcie Najwyższa Izba Kontroli.

W raporcie kontrolerzy sugerują, że Ziobro nie spieszył się z działaniami wobec Fundacji Ex Bono, gdy na jaw wyszły nieprawidłowości. “Pomimo niewywiązania się przez ten podmiot z umowy dotyczącej prowadzenia OPP [ośrodka pomocy osobom pokrzywdzonym – red.] w Opolu (skutkującego jej przedterminowym rozwiązaniem w czerwcu 2019 r.), Dysponent [czyli Ziobro – red. ] nie przeprowadził kontroli w miejscu wykonania drugiej realizowanej przez ten podmiot umowy (obejmującej pomoc pokrzywdzonym na terenie województwa śląskiego). Kontrola Fundacji została wszczęta dopiero we wrześniu 2020 r., po przekazaniu przez NIK informacji o niebezpieczeństwie powstania znacznej szkody w mieniu i nie została zakończona do dnia 4 czerwca 2021 r.”.

Mraz twierdzi, że Jaki interweniował, aby złagodzić raport wewnętrzny ministerstwa, starał się także, aby Ex Bono zachowało jak najwięcej pieniędzy, mimo że organizacja porzuciła ofiary przestępstw, którym miała pomagać. A nikowcy dodają, że prokuratura za Ziobry skręcała doniesienia, które kierowali przeciwko Ex Bono.

Szczególne znaczenie Ex Bono dla ziobrystów pokazuje jeszcze jeden fakt — panika ziobrystów, gdy latem 2021 r. sprawą zainteresował się poseł KO Witold Zembaczyński, opolski wróg Jakiego.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie odpowiedziało na jego pytania, więc skierował sprawę do prokuratury. Wtedy — a był to początek 2022 r. — wiceminister Romanowski zadzwonił do prokuratora Jakuba Romelczyka, ówczesnego prokuratora regionalnego w Warszawie.

Rozmawiał w trybie głośnomówiącym w obecności Mraza, który nagrał tę rozmowę.

Już na samym początku rozmowy prokurator Romelczyk przesądza losy donosu.

Prokurator Jakub Romelczyk: No wiesz, my na pewno odmówimy [wszczęcia śledztwa — red.], bo ja tu nie widzę podstaw, żeby wszczynać postępowanie. To jest totalny “becep”, czyli brak cech przestępstwa, prawda? I to będzie na 100 proc. odmówione u nas.

Co jeśli sąd nakaże prokuraturze prowadzenie postępowania? Znów się umorzy — zapowiada Romelczyk.

Romanowski: A powiedz mi, bo jakby my możemy przekazać jakieś wyjaśnienia, dlaczego nie odpowiedzieliśmy, w jakimś tam terminie?

Romelczyk: Wiesz co, OK, to dobrze. To znaczy ja się oczywiście zwrócę w ramach postępowania sprawdzającego o, że tak powiem, wasze stanowisko. (…) To znaczy tak, oczywiście będzie trudniej sądowi w tym momencie, kiedy jakichś wyjaśnień udzielimy dodatkowych.(…)

Romanowski: Pytanie dotyczyło Fundacji Ex Bono, która miała u nas dwa ośrodki, a my czekaliśmy z odpowiedzią, bo akurat trwała kontrola w Fundacji Ex Bono, więc jakby jak najbardziej uzasadnione merytorycznie.

Romelczyk: No tak. Poza tym, wiesz co, tutaj jest żadne przekroczenie terminu, co samo z siebie nigdy nie będzie powodowało 231 [paragraf kodeksu karnego — przestępstwo przekroczenia uprawnień]. To byłby absurd. Sądy, wszystkie inne instytucje przekraczają terminy non stop.

Widać więc, że nawet w tak błahej sprawie jak pytania poselskie w sprawie Ex Bono ludzie Ziobry nie wahali się ustalać z prokuraturą dalszych kroków.

Jest jeszcze jedna historia — ortopedyczna. Otóż były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości wspomniał o jednej z umów z podmiotem medycznym na 1,5-2 mln zł, którą zapamiętał przez nietypowe polecenie, które miał usłyszeć od wiceministra Romanowskiego. — Wniosek ma do nas przyjść, mamy przygotować umowę i wtedy dodał: jest do zoperowania pierwsze kolano RP — opowiadał na zespole Giertycha. To jasna sugestia, że chodzi o placówkę, która operowała Jarosława Kaczyńskiego. Coś nam mówi, że wkrótce o tej sprawie dowiemy się więcej.

Giertych chce postawić pod ścianą ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Wierzy w to, że go zastąpi

Na pierwszy rzut oka zeznania Mraza to operacja uderzająca w PiS i ziobrystów. I tak rzeczywiście jest — tyle, że to niejedyny cel Giertycha. Pokazując patologie rządów PiS, Giertych chce postawić pod ścianą ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Giertych jest zniecierpliwiony opieszałością prokuratury dowodzonej przez Bodnara. Mecenas ma wieloletnie, bardzo osobiste porachunki z PiS — za swych rządów Kaczyński, Ziobro i Kamiński na serio próbowali go zapakować za kraty. Niby Bodnar porachunki z PiS też ma, tyle, że nieporównanie mniej dotkliwe — jako RPO przepychał się z ówczesną jedynie werbalnie.

Giertych uważa, że skoro dostarczył Bodnarowi świadka koronnego, jego nagrania i dokumenty, to ziobryści już dawno powinni mieć zarzuty. Giertych zakłada, że po zademonstrowaniu opinii publicznej opowieści Mraza, prokuratura znajdzie się pod presją.

Dla jasności — Bodnar zrobił wiele, żeby zaopiekować się Funduszem Sprawiedliwości w sposób szczególny. Utworzył nawet speczespół w prokuraturze, stawiając na jego czele prokurator Marzenę Kowalską, byłą zastępczynię Prokuratora Generalnego od spraw mafijnych, wychowankę Lecha Kaczyńskiego, zdegradowaną przez Ziobrę po dojściu PiS do władzy.

Ale dla Giertycha to za mało — chce, aby prokuratura żwawiej wzięła się za wsadzanie do więzień prominentów poprzedniej władzy. A jeśli dla Giertycha za mało, to należy zakładać, że dla Tuska także. Dokładnie takiego rozliczeniowego przesłania premier potrzebuje dla swych zwolenników przed kolejnym marszem 4 czerwca w Warszawie, w finale kampanii wyborczej, w której Tusk po raz pierwszy od dekady chce pobić Kaczyńskiego w bezpośrednim pojedynku.

Na krótką metę Giertych swój cel osiągnął — przyznając, że Mraz był kilkadziesiąt razy przesłuchiwany Bodnar zapowiedział jednocześnie, że w ciągu kilku dni prokuratura przedstawi podsumowanie działań w sprawie Funduszu Sprawiedliwości i wystąpi do Sejmu o uchylenie immunitetów grupie posłów Suwerennej Polski. Poszedł nawet dalej — zapowiedział usunięcie związanego z Ziobrą rektora-komendanta więziennej Akademii Wymiaru Sprawiedliwości 30-letniego Michała Sopińskiego, który zasłynął z wyzywania Donalda Tuska od zdrajców Polski.

W obozie władzy panowało rosnące zdumienie, że Bodnar nie robi nic, aby go wyrzucić.

Ale nie tylko o presję tu chodzi — tak naprawdę Giertych prowadzi kampanię obliczoną na wysadzenie Bodnara z siodła i zastąpienie go na stanowisko ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego. W tym sensie występ Mraza to nie jest jednostkowa operacja ambitnego mecenasa — takich akcji kwestionujących żar Bodnara do rozliczania PiS będzie więcej.

My wiemy, że dla ludzi Ziobry, którzy najmocniej sterowali kasą z Funduszu Sprawiedliwości — Marcina Romanowskiego, Michała Wosia i Dariusza Mateckiego — może się to naprawdę skończyć odsiadką.

Kaczyński oświadczył, że media są “hitlerowskie”, co samo w sobie pokazuje, jak bardzo prezes jest przerażony aferą

Kaczyński na razie broni ziobrystów, choć faktem jest, że Fundusz Sprawiedliwości to była wyłącznie ich skarbonka, do której nie byli dopuszczani ludzie PiS. Ale jednocześnie to Kaczyński był i jest liderem Zjednoczonej Prawicy i to on ponosi polityczną odpowiedzialność za każde złodziejstwo, także złodziejstwo ziobrystów.

Dla swych wyborców prezes ma dyżurną opowiastkę — że Mraz był agentem wroga wstawionym w szeregi prawicy, by wywołać aferę, a potem ją ujawnić. To tak głupie, że aż bolą zęby. Wszak decyzje w sprawie kasy z Funduszu Sprawiedliwości dla Profeto czy Ex Bono podejmowali Ziobro z Romanowskim, a Mraz był zaledwie wykonawcą ich woli — dlatego jako własną polisę zaczął gromadzić dowody przeciw ministrom. Tak tępe tłumaczenie znaczy tylko tyle, że Kaczyński nie potrafi w żadnej inny sposób wytłumaczyć afery swemu elektoratowi. Zwracamy uwagę, że prezes w ogóle nie wypowiada się na temat samych przekrętów w funduszu — bo już za rządów PiS miał sygnały, że tam śmierdzi.

Kaczyński atakuje też media, ujawniające “taśmy Mraza”, które dokumentują przewały ziobrystów. Kaczyński oświadczył, że media są “hitlerowskie”, co samo w sobie pokazuje, jak bardzo prezes jest przerażony aferą. Nie dziwota. To jeden z takich skandali, który jest prosty do zrozumienia dla wszystkich wyborców: Ziobro i jego ludzie ustawiali konkursy tak, by miliony złotych zamiast na pomoc ofiarom, szły do kieszeni zaufanych organizacji, gdzie były rozkradane.

Kaczyński uznał też, że “zorganizowana grupa przestępcza” to wcale nie ziobryści, tylko telewizja TVN. I to mimo że akurat w sprawie zarzutów Mraza telewizja TVN nie ma żadnej przodowniczej roli. To znów świadczy przede wszystkim o stanie świadomości Kaczyńskiego, który za swych rządów chciał przejąć lub zamknąć TVN, bo ma przekonanie, że gdyby ta telewizja nie krytykowała PiS, to rządziłby wiecznie.

Przemocowiec z PiS. Wszyscy w partii wiedzieli co najmniej od momentu, gdy pastwił się nad żoną, senatorką

Hipokryzja to jednak stała przypadłość prezesa. Kaczyński właśnie wyrzuca Grzegorza Tobiszowskiego, za rządów PiS najpotężniejszego człowieka na Śląsku — posła, szefa lokalnych struktur partii i członka rządu.

Tobiszowski najpierw znęcał się nad żoną — co było w partii tajemnicą poliszynela. Nazywał ją “dziwką” i “downem” oraz groził, że “zniszczy ją jak pluskwę”.

Po jednej z awantur kobieta wybiegła z domu pokrwawiona. “Na przełomie 2017 i 2018 roku świadek [córka Tobiszowskich — red.] będąc pod blokiem, usłyszała wołanie matki o pomoc. Kiedy wbiegła na klatkę schodową, zobaczyła, że matka ma czerwone ręce i wybiega do sąsiadów. Ręce były ubrudzone krwią pozwanego. W kuchni zobaczyła nóż oraz kilka butelek po alkoholu. Pozwany wyszedł z domu. Świadek chciała zawiadomić policję, że wsiadł za kierownicę po wypiciu alkoholu, jednak powódka [żona Tobiszowskiego — red.] stwierdziła, że nie chce mu zepsuć kariery politycznej” — wynika z akt sprawy rozwodowej. Potwierdzają to słowa kolejnego świadka — sąsiadki, która zeznała przed sądem, że udzieliła żonie Tobiszowskiego pomocy bezpośrednio po kłótni, podczas której polityk PiS miał użyć noża. Świadek słyszała wołanie Tobiszowskiej o pomoc. Wcześniej — jak wynika z zeznań — Tobiszowska przychodziła do sąsiadki posiniaczona.

Gdy w 2019 r. wreszcie się rozwiedli, w ramach dziwacznej rekompensaty, Kaczyński dał Dorocie Tobiszowskiej miejsce w Senacie. Ale Tobiszowskiemu włos z głowy nie spadł — w nagrodę za pracę dla partii został europosłem.

Dopiero, gdy Onet opublikował taśmy nagrane przez obecną partnerkę Tobiszowskiego, Kaczyński przestał udawać, że nic nie wie.

Na ponaddwugodzinnym nagraniu, które powstało w nocy z 13 na 14 stycznia 2024 r., słychać pijanego Tobiszowskiego. Polityk wyzywa i — co wynika z nagrań — szarpie swoją partnerkę.

Słyszymy, jak Tobiszowski wraca do domu i chce się położyć w sypialni. Jego partnerka Tatiana A. prosi, by po popijawie na górniczej imprezie noc spędził w innym pokoju. Od europosła czuć było alkohol i miał brudne ubranie. Prośba kobiety rozsierdziła Tobiszowskiego, który zaczął wyzywać ją i jej dzieci.

Jesteś prymityw. Prymityw. Poje***y prymityw. K***a, ty mnie w moim łóżku nie przyjmiesz? Kota wolisz? K***, ja pier***ę. (…) Powiem ci, to co zrobiłaś, to jest kur****o. Wypiłem, ale jesteś, k***a, hańbą. Hańbą kobiecą! Śpij i, k***a, się gździj. To jest, k***a, łóżko moje. Wiesz co? Ja cię, k***a, utrzymuję. Nie dajesz 10 groszy. Jesteś pasożytem, pasożyt jesteś! Jak ty możesz żyć, jako pasożyt? Mam cię w dupie, wyjeżdżam i, k***a, gnij tutaj.

Jesteś, k***a, uzależniona ode mnie. I ty jesteś taką szmatą. Powiem ci, ja pier***ę. Nie ma. Jesteś, k***a, prymityw. Prymityw i tyle. PRYMITYW! (…)

Jesteś, k***a, po prostu wredną suką. Przepraszam, ale jesteś suką pier*****ą i tyle. Wypiłem i nie chcę z tobą jutro… Wypier****j! Śpij, ja wyjeżdżam, koniec. Jesteś złym człowiekiem. W tobie jest tyle zła. Gówna w tobie jest!

Jesteś szmatą, k******ą szmatą. (…) Jesteś, k***a, zerem. Zerem! Powiem ci tak, wypiłem, ale nie na tyle żeby… K***a, od poniedziałku zrobię z tobą porządek.

Jesteś, k***a, p******a. Jesteś k***ą, która się z ciulami pier*****. Twoja c***pa jest zużyta tak, że aż mi wstyd, że jesteś ze mną. (…) Możesz naprawdę się iść na ulicę i zarobisz więcej. Jesteś wstrętna i twoja wiara jest obrzydliwa, bo jesteś ateistką”

Jak wynika z nagrania, w pewnym momencie Tobiszowski dopuścił się rękoczynów wobec kobiety. Tatiana A. wezwała policję, z którą Tobiszowski się kłócił, zarzucając im, że sprzedadzą informacje o awanturze mediom. W pewnym momencie rzucił w kierunku policjantów: “Ja wyciągnę moich posłów”. Kompletnie mu się, zapitemu, pomyliło, że PiS już nie rządzi i nie może szantażować Kaczyńskiego groźbą utraty większości.

Prokuratura Rejonowa w Zabrzu nadzoruje dochodzenie, prowadzone przez policję w sprawie znęcania się przez Tobiszowskiego nad Tatianą A. Prezes nakazał go wyrzucić z partii bez żadnego przesłuchania. Czekamy jeszcze tylko na standardowe oświadczenie Kaczyńskiego, że Tobiszowski też był agentem albo elementem animalnym wszczepionym przez wrogów PiS do zdrowej tkanki partii.

https://x.com/KleofasW/status/1794664315456540759

https://x.com/KleofasW/status/1794664827975328239