Jarosław Kaczyński dokonał rzezi europosłów. “Bruksela im zaszkodziła”

25.05.2024

Europosłowie PiS są dla Kaczyńskiego najlepszą ilustracją zasady Marksa, iż byt kształtuje świadomość. Tak się bractwo w tej przegniłej Brukseli uświadomiło i wyemancypowało, że prezes musiał prawie co drugiego wyrzucić z list wyborczych.

Za rządów PiS Grzegorz Tobiszowski był najpotężniejszym człowiekiem na Śląsku — regionalnym liderem partii, członkiem rządu, europosłem. I przemocowcem. W PiS tajemnicą poliszynela było to, że pastwił się nad żoną. Miał ją nazywać „dziwką” i „downem” oraz groził, że „zniszczy ją jak pluskwę”. Po jednej z awantur wybiegła z domu zakrwawiona. Gdy się wreszcie z Tobiszowskim rozwiodła, prezes Kaczyński dał jej w ramach rekompensaty fotel senatorki.

Dziś prezes udaje, że doniesienia Onetu o tym, że Tobiszowski znęcał się także nad kolejną partnerką, robią na nim wrażenie i wyrzuca europosła z partii. W rzeczywistości chciał się go już wcześniej pozbyć po cichu, dlatego nie dał mu miejsce na listach do europarlamentu.

Także w atmosferze skandalu ze startu zrezygnował — bo nie miał szans na kandydowanie — Tomasz Poręba. Ten z kolei dzięki partyjnej czołobitności niemal całe dorosłe życie spędził w europarlamencie, gdzie dorobił się majątku sięgającego kilkunastu milionów. Gdy się okazało, że prowadzi nieprzejrzyste transakcje na rynku luksusowych nieruchomości z naciskiem na Chorwację, a nie rodzinne Podkarpacie, Kaczyński opuścił kciuk do dołu.

Drugą po skandalach przyczyną politycznych egzekucji na listach PiS jest niesubordynacja. W ten sposób wylecieli najwierniejsi z wiernych — w tym była rzecznik partii Beata Mazurek oraz były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Mazurek w ramach walki o władzę w lubelskim PiS została rozjechana walcem przez Przemysława Czarnka, którego sama kiedyś ściągnęła. Jurgiel z kolei przegrał walkę o władzę na Podlasiu. Mazurek przeżywa depresję w samotności. Jurgiel przynajmniej się odwinął — dwoje jego radnych przeszło na stronę wroga i PiS straciło szansę na rządy w regionalnym sejmiku. W dodatku — ależ mu ta Bruksela zaszkodziła — wygraża procesem samemu prezesowi.

Trzecia fala objęła partyjną profesurę. Kaczyński uznał, że w opozycji nie potrzebuje myślicieli, zwłaszcza takich, którzy zadzierają nosa i próbują go pouczać, jak prowadzić politykę. Dlatego znawcę Platona Ryszarda Legutkę zastąpił partyjnym wykidajłą Dominikiem Tarczyńskim. Urządził też igrzyska o miejsce po prof. Zdzisławie Krasnodębskim – intelektualnym kreatorze antyniemieckiej linii PiS, mieszkającym— co logiczne — w Niemczech. Na poznańskiej liście PiS brutalnie walczą człowiek prezydenta Wojciech Kolarski, pisowski obieżyświat Ryszard Czarnecki, była minister pracy Marlena Maląg i antyaborcyjny zakapior Bartłomiej Wróblewski.

Krasnodębski z wysokości swego niemieckiego piedestału zapowiada, że wobec odtrącenia, czuje się zwolniony z lojalności wobec PiS — co samo w sobie jest groteskowe, bo dowodzi, że dopóki zasysał ojro, to znajdował w sobie motywację do tłumienia krytyki Kaczyńskiego.

Nie ma już też na listach trzech posłanek, z których Kaczyński nie miał żadnego pożytku. Elżbieta Kruk to wieloletnia polityczna towarzyszka prezesa, która pomagała mu przejmować media państwowe po dojściu PiS do władzy. Joanna Kopcińska była rzeczniczką rządu Morawieckiego. Zaś Andżelika Możdżanowska do PiS trafiła wprost z PSL, co miało być początkiem ludowego exodusu. Jednak ani ona, ani Kruk, ani Kopcińska nie mają politycznego znaczenia i nie przynoszą elektoratu. Dlatego prezes postanowił zakończyć ich kariery.

Przez Brukselę przemknął jak meteoryt młody europoseł Rafał Romanowski — i już tam nie wróci. Wszedł do europarlamentu raptem na pół roku, zajmując miejsce po europośle Zbigniewie Kuźmiuku, który jesienią wystartował do Sejmu. Altruista Kuźmiuk? Wręcz przeciwnie. Kuźmiuk ma na tyle wyczucia, że rozumie zagrożenia, których większość odstrzelonych zrozumieć nie chciała. Uznał, że w kolejnych eurowyborach dostanie marne miejsce na liście i przegra. Dlatego wolał zabezpieczyć sobie mniej płatny, ale także przytulny fotel posła na Sejm.

Miał Kuźmiuk rację — miejsce na liście na jego Mazowszu dostali Adam Bielan i Jacek Kurski. Tak, tak — ten Bielan i ten Kurski, którzy już raz Kaczyńskiego zdradzili, będąc w europarlamencie. Na listach PiS do nawróconych zdrajców dołączyli nowi skandaliści, tacy jak Daniel Obajtek, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik.

Rzecz jasna, są to skandaliści słuszni — patrioci, których działania są opacznie przedstawiane w aferalnym anturażu. Ale i tak coś mi mówi, że — jeśli tylko prezes Kaczyński zachowa władzę na prawicy — przed kolejnymi eurowyborami także będą efektowne egzekucje.

https://x.com/KleofasW/status/1794280813972070791