W PiS złość na ziobrystów. “Dali się nagrywać? Trzeba było uważać”

Na razie PiS będzie broniło ziobrystów – przynajmniej w publicznych deklaracjach. Nie ma jednak wątpliwości, że jeśli w sprawie nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości zacznie się robić naprawdę gorąco, to postarają się od nich odciąć. Na razie jednak politycy PiS nie mogą się zdecydować, czy ujawnienie nagrań jest im na rękę, czy też nie.

Zeznania Tomasza Mraza to gotowy akt oskarżenia. Były dyrektor odpowiedzialny m.in. za Fundusz Sprawiedliwości opisał systemowe i nieustanne ustawianie konkursów pod zaprzyjaźnione z politykami Solidarnej/Suwerennej Polski podmioty. Ba, podmioty ta informowano dokładnie o warunkach, jakie muszą spełnić, by wygrać.

Zeznania to jednak jeszcze pół biedy, bo o tym, co w czasie posiedzenia zespołu Romana Giertycha opowiadał Tomasz Mraz, można zawsze próbować powiedzieć: “to nieprawda, to pomówienia”. Ale już opublikowane przez Onet nagrania fragmentów rozmów kierownictwa ministerstwa sprawiedliwości, to zupełnie inna historia. Tu wszystko mamy czarno na białym. Mraz zarejestrował ponad 50 godzin rozmów, m.in. z wiceministrem Romanowskim. Mamy zatem nagrania, na których Romanowski, wiceminister sprawiedliwości, ustala z prokuratorem Jakubem Romelczykiem, co stanie się w sprawie zawiadomienia złożonego przez posła Witolda Zembaczyńskiego.

Kolejne obciążające otoczenie Zbigniewa Ziobry informacje sprawiają, że w PiS-ie znowu zapanował lekki chaos. Z tym że tym razem politycy Prawa i Sprawiedliwości mówią gremialnie: “to nie nasza ręka”. Oczywiście to odsuwanie od siebie problemu, bo ręka może i była Ziobry i jego ludzi, ale PiS wiedziało doskonale, do czego Suwerennej Polsce służy Fundusz Sprawiedliwości i Lasy Państwowe. No ale teraz zawsze może udawać, że ziobryści się uwłaszczyli.

Oficjalnie PiS mówi o nagonce i rzucaniu bezpodstawnych oskarżeń. Nieoficjalnie w partii jest spora grupa polityków – zwłaszcza zbliżonych do byłego premiera Mateusza Morawieckiego – którzy bronić Ziobry nie mają zamiaru.

– Dlaczego my mielibyśmy za nich ginąć? Dali się nagrywać? Trzeba było uważać – mówią politycy PiS, z którymi rozmawiamy. Są wyraźnie źli na swoich partnerów. Niektórzy wprost mówią, że trzeba w końcu Suwerenną/Solidarną Polskę zrzucić z sań. Spór z ludźmi Ziobry trwa już czwarty rok i końca nie widać. Co chwila pojawia się pomysł, żeby w końcu przeprowadzić rozwód, skoro partnerów nie łączą już ani spółki, ani kasa.

PiS zastanawia się, co zrobić ze sprawą ziobrystów

– Fundusz podlegał wyłącznie pod Ministerstwo Sprawiedliwości. Ani Kancelaria Premiera, ani żaden inny podmiot nie miał nad nim bezpośredniego nadzoru. Resorty w pewnych obszarach mają własny zakres kompetencji, podejmowania decyzji i odpowiedzialności – mówił WP były rzecznik rządu Piotr Mueller.

To samo słyszymy z PiS: – To było poletko ziobrystów, to oni tam rządzili, to jest ich sprawa, niech oni się bronią.

Jest także pewien niepokój związany z zapowiedzią, że niebawem do Sejmu wpłyną wnioski o odebranie immunitetów niektórym politykom Zjednoczonej Prawicy. Wiadomo, że chodzi właśnie o ludzi Zbigniewa Ziobro.

Niektórzy – za prezesem Kaczyńskim – powtarzają, że Mraz był podstawionym agentem, który sam wiele sytuacji sprowokował wyłącznie po to, żeby potem rzucać oskarżenia i twierdzić, że Zbigniew Ziobro ręcznie sterował konkursami. Kto agenta w samym środku resortu sprawiedliwości umieścił nie wiadomo, a przynajmniej politycy PiS tego nie zdradzają.

Na razie PiS będzie broniło ziobrystów – przynajmniej w publicznych deklaracjach – ale nie ma najmniejszych wątpliwości, że jeśli pojawią się prawdziwe problemy, to postarają się od nich odciąć. Co prawda jest w partii grupa tych, którzy zacierają ręce, bo uważają, że jeśli zatrzymany zostanie jakikolwiek polityk Zjednoczonej Prawicy, to tylko “dobrze zrobi” przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Nie jest to jednak grupa na razie znacząca. Dlaczego miałoby “zrobić dobrze”? Bo martyrologia zawsze działa na pewną grupę wyborców. Oto naszych biją, reżim zaatakował, dyktatura się rodzi.

– W przypadku Kamińskiego i Wąsika jakoś nie zadziałało – komentuje jeden z naszych rozmówców. I ma rację. PiS ma już doświadczenie z próbą budowania bohaterów. Nie wyszło.

Okazało się, że wyborcy nie chcą bronić polityków ściganych przez wymiar sprawiedliwości. Tym razem historia zapewne się powtórzy, bo chodzi o spore pieniądze i bardzo niejasne metody ich rozdzielania. Nawet wyborca PiS, patrząc na posła Dariusza Mateckiego i jego internetową działalność musi zastanowić się, czy aby na pewno na to powinny być przeznaczone pieniądze, które powinny pomagać ofiarom przestępstw. Czy budowanie kolejnej strony internetowej, z marnymi zasięgami, czy zakładanie kolejnego profilu w social mediach za publiczne pieniądze, przynosi coś dobrego. Odpowiedź jest zupełnie jasna.

 

https://x.com/KleofasW/status/1794287551538425918