Przed 12. rocznicą katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński ponownie wrócił do teorii zamachu. Dlaczego akurat z niej próbuje znów czerpać paliwo polityczne?
Grzegorz Rzeczkowski: Z prostego powodu – bo uznał, że to opłacalne. Dzięki narracji smoleńskiej PiS nadal zamierza zdobywać poparcie wśród wyborców. „Powrót do Smoleńska” posłużył też Jarosławowi Kaczyńskiemu do uderzenia w PO i w jej lidera Donalda Tuska oraz do pokazania, że PiS wywiązuje się z obietnicy danej elektoratowi, jaką było „wyjaśnienie” przyczyn katastrofy.
Zbliża się premiera Pana książki, którą napisał Pan wspólnie z Maciejem Laskiem „Kłamstwo smoleńskie? Cała prawda nie tylko o katastrofie”. O czym jest ta książka?
Oczywiście omawiamy w niej przyczyny katastrofy, rozmawiamy o zaniedbaniach, które do niej doprowadziły, o odpowiedzialności urzędników i oficerów, ale mówimy też o teoriach spiskowych, które były rozsiewane przy udziale Rosjan. Po raz pierwszy Maciej Lasek mówi o tych sprawach tak szeroko. Jednak nie jest to książka tylko o katastrofie, na co wskazuje zresztą podtytuł „Cała prawda nie tylko o katastrofie”. W książce chcieliśmy uwypuklić wiele innych aspektów związanych z wydarzeniami z 10 IV 2010, by pokazać w jakim stanie jest polskie państwo i instytucje, które odpowiadają za bezpieczeństwo – nie tylko najważniejszych osób, ale nas wszystkich.
Jest to wreszcie książka o Macieju Lasku, czyli o człowieku, który wziął na siebie ogromny ciężar wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Współdzielił tę odpowiedzialność z innymi specjalistami, ale już walka z teoriami spiskowymi, szczególnie tymi produkowanymi przez Antoniego Macierewicza i jego ludzi, w dużej mierze spoczywała na jego barkach. Przynajmniej w wymiarze medialnym. Moim zdaniem nie został za to dostatecznie doceniony.