Szalony pośpiech przy kupowaniu Pegasusa. “Chcieli słuchać ludzi Morawieckiego”

Jedna z hipotez wyjaśniających pośpiech w zakupie Pegasusa jest coraz poważniej brana pod uwagę po ostatnich przesłuchaniach komisji śledczej.

Jak wiadomo z poprzednich przesłuchań, m.in. byłego prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, system kupiło CBA za 25 mln zł otrzymanych z Funduszu Sprawiedliwości. Żeby jednak zarządzające funduszem Ministerstwo Sprawiedliwości mogło przekazać pieniądze, potrzebne były zmiany w prawie, m.in. w Kodeksie karnym wykonawczym. Trzeba było też zmienić plan finansowy funduszu. Dopiero to otwierało drzwi do przekazania pieniędzy CBA. Wymaganą przepisami zgodę na takie zmiany w planie finansowym funduszu udzieliło Ministerstwo Finansów w osobie ówczesnej wiceminister Teresy Czerwińskiej. Stało się to 14 września.

Dzień później, czyli 15 września, pozytywną opinię wydała sejmowa Komisja Finansów Publicznych. Jak się jednak okazało podczas ostatnich przesłuchań przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, ani Czerwińska – co przyznała sama – ani Komisja Finansów nie wiedzieli, że pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości pójdą na zakup systemu do inwigilacji. Wiedzieli tylko tyle, że mają być wydane na zapobieganie i przeciwdziałanie przestępstwom. Jak zeznała Czerwińska, gdyby miała taką wiedzę, nie udzieliłaby zgody.

Tymczasem 7 listopada Pegasus zaczął działać. Skąd ten pośpiech? Dlaczego zakup oprogramowania inwigilacyjnego realizowano w tajemnicy przed Ministerstwem Finansów, kierowanym wówczas przez Mateusza Morawieckiego? Przecież gdyby CBA poprosiło o dofinansowanie normalną drogą, a więc poprzez zwiększenie funduszu operacyjnego z budżetu państwa, i z tego źródła dokonało zakupu, prawdopodobnie nigdy nie dowiedzielibyśmy się o istnieniu i działaniu Pegasusa. Wszystko, co związane z funduszem operacyjnym, jest tajne i nie podlega właściwie żadnej kontroli, w tym NIK. W ten sposób CBA mogłyby dostać pieniądze najpóźniej na początku 2018 r. wraz z uchwaleniem nowego budżetu państwa. Co równie ważne – bez narażania się na zarzut złamania prawa. CBA może być finansowane wyłącznie z budżetu, a nie ze środków celowych, jakimi są pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.

Wtedy jednak o wszystkim od razu dowiedzieliby się Morawiecki i jego ludzie. Co prawda przy zakupie za pośrednictwem Funduszu Sprawiedliwości też się dowiedzieli, ale kilka miesięcy później. Zakup odkryła NIK podczas kontroli przeprowadzonej w Ministerstwie Sprawiedliwości w 2018 r., której rezultatem było złożenie przez izbę zawiadomienia do rzecznika dyscypliny finansów publicznych w lipcu 2018 r.

Czy to oznacza, że Pegasus był kupowany “pod Morawieckiego” i jego ludzi? Nie jest to wykluczone. Druga połowa 2017 r., a więc czas, gdy przygotowywano grunt pod całą transakcję, to okres, kiedy wróciły pogłoski o dymisji ówczesnej premier Beaty Szydło i zastąpieniu ją Morawieckim. Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się już wiosną 2016 r. W czerwcu 2017 r. “Rzeczpospolita” opublikowała sondaż, według którego jedna czwarta Polaków widziałaby go na stanowisku szefa rządu. Głośno było również o majątku Morawieckiego, który jeszcze w 2013 r. podzielił z żoną, dzięki czemu przyszły premier nie musiał wykazywać w oświadczeniach majątkowych nieruchomości będących w dyspozycji Iwony Morawieckiej.

Z drugiej strony piorunująca kariera Morawieckiego w PiS i równie szybko zdobyte uznanie Jarosława Kaczyńskiego budziły wrogość wśród starych działaczy partii. Nie było tajemnicą, że jedną z tych osób był Mariusz Kamiński, czyli koordynator służb, którego ludzie wraz z ziobrystami decydowali o zakupie Pegasusa. Wzajemna niechęć Kamińskiego i Morawieckiego szybko stała się publiczną tajemnicą. Wiele więc wskazuje na to, że pośpiech w zakupie Pegasusa był podyktowany przynajmniej obawą, że już jako premier Morawiecki mógłby się na to nie zgodzić.

 

https://x.com/KleofasW/status/1803383961000759517