Plan Dudy na blokowanie Tuska. To ma być totalna konfrontacja

Obóz władzy przekonuje się, że całkowite olewanie prezydenta to kosztowne przedsięwzięcie. Andrzej Duda zgromadził parę wywrotek piachu i właśnie zaczyna go sypać w rządowe tryby.

Mało jest tak wulgarnych postaci w polityce, jak Krystyna Pawłowicz. Swą neoficką agresją wobec obecnej władzy stara się przesłonić defekty własnej biografii, takie jak odpowiedzialność za skazanie na więzienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Tak, tak – przed mariażem z PiS jako profesorka prawa Pawłowicz napisała opinię dla prokuratury i zeznawała przed sądem, twierdząc, że Kamiński i Wąsik przekroczyli uprawnienia podczas prowokacji przeciwko Andrzejowi Lepperowi. Po latach właśnie za to trafili za kraty.

Mimo to za rządów PiS Pawłowicz miała jak pączek w maśle, bo za dawne winy płaciła właśnie agresją i chamstwem wobec przeciwników Kaczyńskiego. W finale dostała od prezesa nominację na sędziego TK. Prezydent to nawet się trochę wstydził — nigdy publicznie nie pokazał zdjęć, jak powołuje Pawłowicz na sędzię.

Wstyd było prezydentowi czy nie – dziś korzysta z tej nominacji. Właśnie w ręce Pawłowicz trafił pierwszy z wniosków Andrzeja Dudy, który hurtowo skarży do TK ustawy przyjęte bez Kamińskiego i Wąsika – uważa ich za posłów, którzy nielegalnie zostali pozbawieni prawa głosu przez obecną władzę.

To groteska, że Pawłowicz sądzi w sprawie dotyczącej de facto uznania Kamińskiego i Wąsika za niewinnych, podczas gdy sama uznawała w procesie ich winę. Ale nie o logikę tu chodzi. Tu chodzi o obronę interesu PiS. Dlatego wyrok TK – w składzie znaleźli się tylko nominaci PiS, a sprawozdawcą był kumpel Kamińskiego i Wąsika, były prokurator krajowy Bogdan Święczkowski – mógł być tylko jeden: ustawy przyjmowane bez Kamińskiego i Wąsika są niekonstytucyjne.

Także w innych przyczółkach państwa opanowanych przez PiS praca wre jak w ulu. Szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pisowski talib Maciej Świrski, wstrzymuje pieniądze dla TVP, okłada niezależne media karami i szantażuje je wstrzymywaniem koncesji. Jednocześnie „Świr” kombinuje, jak by pomóc Telewizji Republika i telewizji wPolsce.pl braci Karnowskich, przyznając miejsca na naziemnym multipleksie, czyli znacznie poszerzając stacjom możliwość działania.

Wstyd było prezydentowi czy nie, dziś korzysta z nominacji Pawłowicz do Trybunału

Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam „Glapa” Glapiński pierwszy pokazał, gdzie ma nową władzę. Za rządów PiS planował roczny zysk NBP na poziomie 6 mld zł – większość zgodnie z prawem miała trafić do budżetu państwa. Po wyborach ogłosił 20 mld manka, czyli budżet Tuska nie dostanie nic.

Nowa władza chce Glapińskiego postawić przed Trybunałem Stanu. Tyle że zarządza nim I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Manowska, była wiceminister u Ziobry, a dziś prawna powierniczka Dudy. Manowska – nie dziwota – zajmować się tym wnioskiem nie zamierza. Dzięki Manowskiej i pisowskiemu składowi Krajowej Rady Sądownictwa Duda wciąż zresztą hasa w sądach – właśnie powołał na sędziego byłego Ziobrowego rzecznika praw dziecka, jednego z zarządców Funduszu Sprawiedliwości Mikołaja Pawlaka.

Także w kwestii obsady placówek dyplomatycznych Duda gra rządowi na nosie. Zaraz po wyborach dał premierowi wolną rękę, prosząc jedynie, aby oszczędził byłych prezydenckich ministrów rozlokowanych w placówkach przy ONZ, Watykanie, w Chinach i Rumunii. Pod naciskiem „wiceprezydenta” Marcina Mastalerka szybko się jednak wycofał – teraz twardo sprzeciwia się odwołaniu pół setki ambasadorów z czasów PiS i nie chce zatwierdzić nikogo w ich miejsce. A to znaczy, że ranga reprezentacji dyplomatycznej Polski w kilkudziesięciu krajach zostanie zdegradowana.

Na ostatni rok prezydentury planem Mastalerka – prezydenckiego stratega – jest totalna konfrontacja z obozem władzy, co ma zbudować pozycję Dudy w elektoracie PiS i umożliwić mu karierę na prawicy po opuszczeniu pałacu. Każdego, kto staje mu na drodze, Mastalerek zamiata bez sentymentów – właśnie doprowadził do dymisji szefowej Kancelarii Prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych.

Duda ma szczególne konstytucyjne wpływy w TK, KRRiT, NBP, w sądach oraz w dyplomacji. Mastalerek nie zawaha się ich użyć. Nie tylko zresztą w grze z Tuskiem, ale także z Kaczyńskim. Gwarantuje nominatom PiS w tych instytucjach bezpieczeństwo, którego prezes już nie jest im w stanie zapewnić. W tym sensie umacnia się w elitach PiS, na których może się oprzeć, grając po prezydenturze o swą pozycję na prawicy.

Jedyny kłopot ma taki, że Kaczyński to wszystko widzi. Dlatego ostentacyjnie ściął kandydata na europosła, prezydenckiego przyjaciela Wojciecha Kolarskiego.

Sygnał jest jasny – w świecie prezesa nie ma miejsca na świat Dudy. A świat Kaczyńskiego jest wieczny, bo prezes nie odejdzie nigdy.

 

https://x.com/KleofasW/status/1804449978028323023