„Nie przewidziałem konsekwencji w sprawie aborcji” – przyznaje Kaczyński.
Zarówno liderzy poszczególnych partii, wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy, jak i premier, wicepremierzy i szef klubu PiS, Ryszard Terlecki spotkali się we wtorek popołudniu w kancelarii premiera. Zebrani rozmawiali o „nowym ładzie”, aborcji, wcześniejszych wyborach, energetyce i różnicy zdań w koalicji.
Morawiecki forsował swoją wizję nowego programu o nazwie „nowy ład”, jaki chce ogłosić już w marcu. Swoje uwagi do tego programu zgłaszał Zbigniew Ziobro, zwłaszcza krytykując Fundusz Odbudowy, ale także sprawy klimatu i energetyki.
Solidarna Polska ma do premiera przede wszystkim pretensje o ustąpienie w sprawie europejskiej ustawy budżetowej. Dlatego blokuje unijny Fundusz Odbudowy, z którego Polska ma dostać 27 mld euro w dotacjach i do 32 mld euro tanich pożyczek. „To nas akurat nie martwi – mówi anonimowy rozmówca z PiS – „Fundusz przejdzie głosami opozycji”.
Solidarna Polska krytykuje także przyspieszoną eliminację węgla, za którą to krytykę wyleciał Janusz Kowalski.
Partię Porozumienie reprezentował Gowin. Kaczyński zapewniał go sumiennie, że nie ma nic wspólnego z wojną rozpoczętą przez Adama Bielana i nie zamierza się w nią mieszać. Cała ta sprawa najbardziej zirytowała Terleckiego, który groził, że jeśli niepokoje w Porozumieniu się nie skończą, mogą doprowadzić do wcześniejszych wyborów.
Kaczyński przyznał, że nie spodziewał się takiej skali protestów w sprawie aborcji. Oznajmił, że tę sprawę PiS przegrał. Dodał też, że przy tak spadających sondażach pora wyciszyć spory – z czym zgodzili się wszyscy zebrani.
Terlecki w podsumowaniu PAP dodał, że takie spotkanie powinno się odbyć jeszcze raz.
Ten, kto uważa, że pan Greniuch to przypadek w IPN i jesteśmy już po problemie, nie rozumie tego, że pod rządami pana Szarka i PiS-u przez ostatnie 6 lat IPN stał się „producentem dr. Greniuchów”. Przecież problemu by nie było, gdyby nie został akurat dyrektorem we wrocławskim IPN. Wcześniej był szefem oddziału opolskiego, od lat prowadził tam badania, pisze te swoje straszliwe książki i nikomu to nie przeszkadzało. Jeżeli to dodatkowo połączy się z faktem, że rzetelni naukowcy, którzy badają kwestię Holocaustu, są ścigani sądownie, grozi im się procesami i odszkodowaniami finansowymi, to składa się to na jakiś straszliwy obraz, który pokazuje Polskę chyba nie w takim świetle, w jakim powinniśmy ją widzieć – mówi prof. Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego. I dodaje: – Mówiąc językiem klasyka, koalicja „trwa i trwa mać”. To kolokwializm, który pokazuje, że to, co obserwujemy, jest trochę spektaklem, a trochę wojną wewnątrz gangu.
Nikomu z tych trzech podmiotów politycznych tworzących rząd nie opłacają się przedterminowe wybory, a opłaca się trwanie w układzie. To, co oglądamy, to po prostu siłowanie się lub inaczej strzelanie do siebie przy stole, na którym dzielone są łupy.
Każdy zwyczajny człowiek, który miałby taką władze jak Kaczyński, cieszyłby się na nadchodzący weekend, ponieważ mógłby pojechać z najbliższymi na narty, wypić wino z przyjaciółmi bądź pograć w pokera ze znajomymi. Tylko Jarosław Kaczyński tego wszystkiego nie ma, a polityka jest jego jedyną pasją, dlatego nie reaguje w ten sposób, w jaki zareagowałby każdy inny lider na jego miejscu.