Pracownia Kantar przeprowadziła na przełomie stycznia i lutego badanie, w którym zapytała Polaków, jak oceniają pracę prezydenta, premiera i rządu.
Pracę premiera negatywnie ocenia 63 proc. badanych, w tym 34 proc. zdecydowanie negatywnie.
O działaniach prezydenta źle wypowiedziało się 59 proc., a o działaniach rządu 65 proc. respondentów.
28 prod. pytanych oceniło Morawieckiego pozytywnie (w tym 6 proc. zdecydowanie pozytywnie).
Od grudnia złe oceny dla premiera wzrosły o 1 proc.
Nie zmienił się zaś odsetek badanych dobrze oceniających pracę prezydenta Andrzeja Dudy i wynosi on 32 proc. Negatywnie prezydenta ocenia aż 50 proc. To o 1 pkt proc. więcej niż w sondażu grudniowym.
Dla internautów sprawa jest jasna. Jak piszą: „Niech w końcu się to zmaterializuje przy urnach, inaczej jak psu w du*e”, „Czyli PiS czeka ,,Zmierzch bogów”.A to ciągle postępuje, ponieważ on( PiS na czele z Kaczyńskim) ciągle dają do tego powód, igrając ze społeczeństwem. ***** ***!!!”, „Dla mnie ten cały PiSowski rząd to jest poniżej zera , o Dudzie nie wspomnę , długopis a obecnie turysta na fotelu Prezydenta , mawia się że jest Prezydentem wszystkich Polaków – jajcarz ***** ***” czy też „To jak scena z „Rejsu”. Dawniej był to śmieszny film. Dzisiaj bliżej horroru”.
Ostatnio jednym z najważniejszych narzędzi uprawiania polityki jest – zdaje się – waga. W tej chwili, czyli od bieżącego poniedziałku, trwa ustalanie aktualnego ciężaru gatunkowego Porozumienia – partii Jarosława Gowina, która straciła dwóch wykluczonych członków, Bortniczuka i Bielana, i w ten sposób stała się partią zdecydowanie mniej ważką.
Ale choć Porozumienie straciło na wadze, to jednak jego waga – wbrew prawom fizyki – jednocześnie wzrosła. Bo teraz może ono zaważyć na przyszłości całej Zjednoczonej Prawicy.
Tak się bowiem złożyło, że – pomimo dywersji na tyłach partii – wicepremiera Gowina nadal popiera dwunastu posłów i dwóch senatorów z „jego” ugrupowania. A za wykluczonymi kolegami może, a i to ewentualnie, odejść ich z Porozumienia jeszcze maksymalnie czwórka.
I na Węgrzech, i teraz w Polsce chodzi o jedno, by uciszyć obiektywny przekaz informacji o działaniach władzy. Przecież o budowanej kleptopii – wieże Kaczyńskiego, biznes Banasia, przekręty z maseczkami i sprzętem medycznym w pandemii, transferami na konto Rydzyka, brudami moralnymi i finansowymi Kościoła… lista tak długa, że nie starczy miejsca… o tym wszystkim przecież nie dowiedzieliśmy się z pisowskich, zwanych przez nich „publicznymi”, mediów, tylko z niezależnych. Pojawiać się będzie cenzura, niektórzy dziennikarze nie będą mieli dostępu do informacji rządowej, jak na Węgrzech, nie będą dopuszczani do wydarzeń, do oficjeli. Ważna jest w tym też rola wielkich spółek Skarbu Państwa, które będą udawały, że potrzebne są im inwestycje w sektor medialny, tym bardziej, że poparcie dla partii władzy spada – mówi prof. Radosław Markowski politolog z SWPS, ekspert w zakresie porównawczych nauk politycznych i analizy zachowań wyborczych. I dodaje: – Przyznam, mam kłopot, jak to możliwe, że szanujący się obywatel, mający respekt dla własnego rozumu, popierający gorąco lewicę, PSL czy KO, podjeżdża na stację Orlenu. Co nie pozwala mu zrozumieć, że pokaźna część tego, co tam zapłaci, zostanie przetransferowana w polityczne pieniądze sprzeczne z jego wartościami i interesami?
Ona wzrosła już w 2018 roku o 30 tys. w stosunku do roku poprzedniego, w 2019 roku także. Śmiertelność Polaków po raz pierwszy od dziesięcioleci wzrasta, bo PiS zawalił służbę zdrowia. To efekt ideologicznego zarządzania służbą zdrowia, gdzie religijno-fundamentalistyczne zacietrzewienie dominuje nad wiedzą medyczną, psychiatryczną oraz organizacyjną. Obecnie w Polsce nie ma służby, tylko atrapa zdrowia.