Krzysztof Skiba opublikował na Facebooku wpis, w którym zwrócił uwagę na to, że politycy PiS wykorzystują „aferę szczepionkową” dla własnych celów.
„Afera z aktorami, którzy zaszczepili się poza kolejką wygląda słabo. Coś jak scena z Titanica. Gdy okręt tonie to najpierw ratują się pasażerowie z klasy VIP, bogaci i wpływowi, a biedacy jak zwykle na końcu. Tak nie powinno być. Ale tylko ślepy nie widzi, że to zasłona dymna do kolejnych afer rządu” – rozpoczął piosenkarz.
W dalszej części tekstu napisał o ostatnich kontrowersjach związanych z przejęciem Idea Banku i pogrążającymi pisowców wypowiedziami agenta Tomka.
„Ale prasa prorządowa milczy na ten temat, bo są akurat znani aktorzy do bicia. Czy nie macie wrażenia pewnej schizofrenii. Jednego dnia prawicowi publicyści przekonują swych czytelników, że szczepionki to spisek WHO, że przez strzykawkę zmienimy płeć lub wszczepią nam czipa. Znany publicysta publikuje na swym twitterze bzdurę, że szczepionka kradnie nam nasze DNA i żaden katolik nie może się na to godzić. A chwilę później ten sama drużyna sceptyków i wrogów szczepionek, zamienia się w chór oburzonych moralistów, z radością kopiących aktorów, którzy zaszczepili sie poza kolejką” – dodał autor wpisu.
Według Skiby sytuację rozgrywa polityczne „Pinokio”, czyli najpewniej premier.
Artysta uważa, że sprawę należy wyjaśnić, ale nie może być ona paliwem dla PiS.
„Aktorzy tłumaczą się, że to miała być promocja szczepień oraz że szczepionki pochodziły z nadwyżek, które mogły się zmarnować. Warto to uczciwie wyjaśnić, ale już dziś widać, że aktorzy przydali się jako wygodna przykrywka do wpadek PiS. Ile razy będziemy się jako społeczeństwo nabierać na takie manewry?” – uzupełnił.
Jak oceniacie opinię przedstawioną przez Krzysztofa Skibę? Wokalista „Big Cyc” uznawany jest za jednego z najbardziej wyrazistych przeciwników rządu.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, posłanka Gill-Piątek zwróciła się do rządu z prośbą o wyjaśnienie, jaki był koszt utworzenia szpitali tymczasowych.
Ministerstwo Zdrowia było tak miłe, że raczyło odpowiedzieć na to pytanie, ale…pominęło 13 placówek zbudowanych przez spółki Skarbu Państwa oraz koszty powstania szpitala na Stadionie Narodowym.
„Choć posłanka Gill-Piątek pytała o wszystkie powstałe w kraju szpitale tymczasowe, otrzymała odpowiedź niepełną. Wiceminister nie podał kosztów dotyczących szpitala narodowego w Warszawie oraz 13 kolejnych, w których budowę rząd zaprzęgnął spółki Skarbu Państwa – od KGHM, przez Orlen, Tauron, Węglokoks, po Polską Grupę Zbrojeniową i Totalizator Sportowy. Za nie również płaci budżet państwa – są budowane – ze względu na czas – poza przetargami” – podaje „Rzeczpospolita”.
Tak więc, wydaje się właściwym, dodanie do ujawnionej kwoty 518 mln 163 tys. 483 zł, jeszcze co najmniej 300-500 mln zł i wychodzi nam nawet ponad miliard złotych.
Warto też zwrócić uwagę, że kiedy rząd wziął się za budowę szpitali tymczasowych, liczba zachorowań zaczęła spadać i obecnie tylko cztery są aktywne. Są to szpitale w Wałbrzychu, Krynicy-Zdroju, Siedlcach i Płocku.
Dlaczego ministerstwo nie chce podać dokładnego kosztu budowy szpitali tymczasowych? Boi się, że naród nie udźwignie tej informacji, szczególnie teraz, gdy okazuje, się, że to kasa wyrzucona w błoto? A może po prostu chce uniknąć kolejny już raz zarzutu, że logistyka związana z pandemią leży na obie łopatki i ten rząd, podejmując decyzje ad hoc, zalicza wpadkę za wpadką?
Formacja rządząca jest w głębokim kryzysie, ale jest on nieco zamaskowany ogólną sytuacją w Europie związaną z pandemią i załamywaniem się gospodarek. Ocena Polaków nie jest nakierowana na ocenę rządu i jego sprawności. W tym sensie paradoksalnie sytuacja pandemii łagodzi oceny PiS-u – mówi prof. Jacek Raciborski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Premier, rząd i prominenci z partii rządzącej na wyścigi instruują społeczeństwo, co powinno robić, żeby władza nic już robić nie musiała i żeby w razie czego (gdyby epidemii nie dało się zdusić), można było zwalić winę na obywateli.
Nieodżałowany Jan Himilsbach obwiniany o alkoholizm wyjaśnił, że pijąc wódkę wprowadza do organizmu element baśniowy. Elementy baśniowe, wprowadzane do obiegu publicznego przez premiera polskiego rządu, już tak nie śmieszą. To znaczy śmieszą, gdy Mateusz Morawiecki tak puszy się w świetle jupiterów, jakby sam wynalazł szczepionkę oraz osobiście i na własny koszt sprowadził ją do Polski. Ale kiedy premier zapewnia, że tym razem na pewno epidemia jest w odwrocie i że odtąd będzie już tylko dobrze, bo rząd czuwa nad wszystkim – wtedy trzeba się zaniepokoić. Czas zacząć się bać, ponieważ polski koronawirus wyraźnie różni się od tego, który gnębi inne europejskie kraje, podobnie jak polski premier jest drastycznie odmienny od innych szefów europejskich rządów, a sposób sprawowania władzy w naszym kraju różni się mocno od demokratycznych reguł obowiązujących w państwach cywilizowanych.