12 lutego br. Andrzej Duda powołał Radę ds. Ochrony Zdrowia, która składa się z 21 doradców. Celem tego organu będzie m.in. przygotowywanie opinii i ekspertyz z zakresu ochrony zdrowia dla urzędującego prezydenta Rzeczpospolitej.

Rada ds. Ochrony Zdrowia będzie działała w ramach Narodowej Rady Rozwoju.

10 członków Rady ds. Ochrony Zdrowia jest zresztą jednocześnie członkami NRR. Nadrzędny organ wobec Rady ds. Ochrony Zdrowia ma 100 członków.

To jednak nie jedyne gremium zajmujące się doradzaniem prezydentowi RP. Prezydentowi pomaga też składająca się z 20 członków Rada ds. Przedsiębiorczości oraz licząca tyle samo osób Rada ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich.

Podsumowując, do organów doradczych prezydenta RP należy 147 osób plus dziesięciu doradców etatowych oraz 11 doradców społecznych.

Należy przy tym podkreślić, że – w porównaniu z poprzednikiem – Andrzej Duda dysponuje naprawdę szerokim gronem doradców, co jednak wcale nie przekłada się na wzmożoną aktywność legislacyjną tegoż polityka. Serwis konkret.tvn24.pl podaje:

„W pierwszej kadencji Andrzej Duda, mając do dyspozycji ponad 120 członków Narodowej Rady Rozwoju oraz 20 etatowych i społecznych doradców, skierował do Sejmu 36 projektów ustaw – z czego sześć w czerwcu i lipcu 2020 roku, w ostatnich tygodniach kampanii prezydenckiej. Sejm uchwalił 30 z nich. Dla porównania: Bronisław Komorowski w trakcie swojej kadencji, mając do dyspozycji 21 doradców etatowych i społecznych, skierował do Sejmu 29 projektów ustaw (w tym dwa jako marszałek Sejmu wykonujący obowiązki prezydenta). Sejm uchwalił 25 z nich”.

Wszyscy przecież wiedzą, że istnieje w Polsce podziemie aborcyjne i że prawo antyaborcyjne jest niesprawiedliwe, bo zamożna kobieta ma dostęp do aborcji za granicą, a jej uboga koleżanka już nie. Ja się na takie nieuczciwe prawo nie zgadzam i sądzę, że nikomu nie daje ono podstaw ani do dobrego samopoczucia, ani tym bardziej czystego sumienia – mówi Izabela Leszczyna w rozmowie nt. stanowiska PO w sprawie aborcji. I dodaje: – My, kobiety, wszędzie jesteśmy w mniejszości; mniej nas w Sejmie, w zarządach spółek, w radach nadzorczych, zarabiamy mniej, niż nasi koledzy, choć często jesteśmy lepiej wykształcone, dlatego bardzo się cieszę, że nasi koledzy z PO wycofali się trochę i uznali, że nikt lepiej nie wie, czego potrzebują kobiety, niż same kobiety. Nie boję się rozłamu w PO, bo partia nie jest po to, żeby zadowalać siebie samą, tylko po to, żeby odpowiadać na oczekiwania swoich wyborców.

Wywiad z Izabelą Leszczyną >>>